Robert El Gendy i Robert Stockinger nie przejmują się oglądalnością "PNŚ"? "Oglądalność to nie tylko zasługa prowadzących"
Niedawny debiut śniadaniówki "halo tu polsat" mocno zamieszał na rynku telewizyjnym. By nie pozostawać za konkurencją, "Pytanie na śniadanie" postawiło niedawno na odświeżenie swojego studia. Z okazji debiutu tej nowej placówki nasza reporterka Karolina Motylewska miała okazję porozmawiać z prowadzącymi, którzy opowiedzieli o tych zmianach ze swojej perspektywy.
12.10.2024 10:42
"Pytanie na śniadanie" od kilku miesięcy przeszło prawdziwą rewolucję. Zmieniła się nie tylko większość prowadzących, ale teraz także i studio popularnej śniadaniówki. Takie zmiany nie przechodzą bez echa w branży i wśród widzów, co znalazło odzwierciedlenie w oglądalności. Program jakiś czas temu zanotował w tej kategorii spadki, ale prowadzący Robert El Gendy i Robert Stockinger uspokajają i mówią, że nie ma powodów do paniki.
Robert El Gendy i Robert Stockinger o oglądalności "PNŚ"
Panowie z okazji debiutu nowego studia "Pytania na śniadanie" porozmawiali z naszą reporterką Karoliną Motylewską o oglądalności i zmianach:
Za oglądalnością idzie potem lepszy pakiet dla biura programowego, potem biura reklamy itd. Wygenerować oglądalność, no to nie tylko jest zasługa prowadzących, czy wydawców. Trzeba patrzeć na to, jak się rynek zmienia i dostosować content, mówię troszeczkę żargonem internetowym, ale wkracza ten świat internetu w przestrzeń telewizyjną i odwrotnie. W związku z tym naprawdę tworzymy content i to jest zagwozdka, żeby nie stracić, a wręcz i zyskać i odnaleźć się w konkurencji, która też jest bardzo duża w internecie. Nie mówmy tylko o stacjach telewizyjnych.
To, jego zdaniem, całkowicie zmienia perspektywę pracy w TV:
W związku z tym to już jak te słupki, algorytmy się przekładają na pieniądze, to nie moja działka zupełnie, chociaż jestem po handlu zagranicznym i pewnie trochę mógłbym na ten temat powiedzieć, ale wiem, co zrobić z naszej perspektywy, z mojej ja i Klaudii, żeby nasz widz był z nami i chciał nas obejrzeć. Jeżeli my będziemy mieli ciekawe propozycje dla widzenia, to on nas nie przełączy. Ja sam jestem widzem, ja sam oglądam i też oglądam konkurencję. Jak mnie nudzą, to wyłączam. Jak mnie nudzi nasz program, to też czasem się przełączę na konkurencję, żeby zobaczyć i się rozwijać. Na tym polega chyba w ogóle rozwój, nauka w tym zawodzie. My musimy się podglądać, żeby też czerpać inspirację od siebie. I się nie wstydzić tego, że czasem po prostu masz gorszy dzień, to kolega z innej redakcji zrobi lepiej. No ale już za tydzień tak nie będzie.
Na temat zmian w programie i ogólnie w śniadaniówkach wypowiedział się też Tomasz Stockinger:
Trudno mi wypowiadać o zmianach, czy one były zbyt drastyczne, czy nie. Nie ja podejmowałem te decyzje, mogłem się tylko im przyglądać. Natomiast te wyniki, już nie chcę wchodzić w ich szczegóły, natomiast dostajemy swoje wydania, je też analizujemy. Trochę inaczej sytuacja wygląda w środku tygodnia, trochę inaczej w weekend. Zależy, na jaką grupę kto patrzy, czy docelową, czy ogólną tak zwaną. W ogólnej zazwyczaj w tygodniu wygrywamy i dalej jesteśmy liderem rynku, także nie ma też co panikować i histeryzować.
Odniósł się też do niedawnego debiutu "halo, tu polsat", który jeszcze bardziej zamieszał na rynku:
W weekend pojawił się program Polsatu, także też ten tort nagle trzeba podzielić na trzy. "Dzień dobry TVN" też ma inną strategię na weekendy, także to jest bardzo skomplikowana sprawa. Natomiast nie jest też tak źle, jak niektórzy chcieliby to opisywać, albo już nawet pozwalają sobie to opisywać, bo tymi wynikami też można w pewien sposób manipulować. Jeśli ktoś tylko patrzy na grupę docelową, a my bardziej patrzymy w ogólną, bo jesteśmy dla każdego widza, od tego najmłodszego do tego najstarszego, no to też my zwracamy uwagę na trochę inne wyniki, w których jesteśmy zdecydowanie lepsi, jeśli nie liderem rynku, no także nie patrzmy na to wybiórczo.