NewsyJarosław Bieniuk udzielił pierwszego wywiadu po śmierci Ani Przybylskiej

Jarosław Bieniuk udzielił pierwszego wywiadu po śmierci Ani Przybylskiej

Fotografia: ONS
Fotografia: ONS
Ewelina Buchnajzer
31.10.2014 22:00

Zdecydował, że teraz poświęci się...

Tę śmierć najbardziej przeżył jej życiowy partner, Jarosław Bieniuk. Piłkarz został sam z trójką dzieci.

Jednak wszystko wskazuje na to, że Bieniuk powoli podnosi się po tej tragedii. Pierwszym krokiem jest powrót do pracy, a konkretnie na stanowisko pełnomocnika Zarządu ds. Sportowych w Lechii Gdańsk. Przy tej okazji udzielił wywiadu, który opublikowano na stronie lechia.pl

Jest to pierwszy publiczny wywiad piłkarza po tragicznych wydarzeniach, które dotknęły jego rodzinę. Czytamy w nim co spowodowało, że Bieniuk postanowił przyjąć propozycję klubu:

Z klubem żegnałem się w przekonaniu, że swoją dalszą drogę życiową będę prędzej czy później prowadził blisko Lechii. Nie sądziłem tak naprawdę, że stanie się to tak szybko, ale propozycja, którą złożyły mi władze klubu pojawiła się chyba w dobrym momencie. Lechia jest właśnie na początku bardzo ważnej drogi, budowania zupełnie nowej jakości w swoich strukturach. To idealny moment, żeby dołączyć do zespołu, który się rozbudowuje, w niektórych zakresach - dopiero tworzy.  Obserwowałem zmiany w klubie z boku i uważam, że  kierunek na rozwój obrano dobry.  I mówię tu teraz zarówno o tym, jak planuje się pracować z drużyną, jak i o tym, jak zaczęto marketingowo podchodzić do marki Lechia - czytamy.

Wyjaśnia również na czym będzie polegała jego praca.

Moje stanowisko, Pełnomocnika Zarządu ds. Sportowych, ma dać klubowi nową jakość kontaktu z zespołem. Znam zawodników, czuję puls drużyny. Ale mam też dodatkowe doświadczenie z innych klubów, w których grałem i znajomość struktur w nich stworzonych. Z tej wiedzy chce teraz korzystać Lechia i z mojej pomocy w motywowaniu drużyny do osiągnięcia tego, do czego jest zdolna. A jest w tym zespole  duży potencjał. Trochę ciężko mi mówić ciągle o chłopakach z pozycji osoby trzeciej (uśmiech-red.). Wchodząc na stadion miałem odruch kierowania się na dół, do szatni, a nie do biur na górę. Ale tak też ma wyglądać moja praca tutaj - być blisko szatni. Słuchać jej i doradzać kiedy trzeba, jednocześnie mogąc Zarządowi komunikować potrzeby zawodników bardziej swobodnie niż oni sami może by to robili z wykorzystaniem innych osób. Kontakt z trenerem jest bardziej surowy. Jego się słucha. Po prostu. Ja mam szansę z nieco innej pozycji dotrzeć do zawodników budując więź, która może mieć bardzo korzystne rezultaty - dodaje Bieniuk.

Trzymamy kciuki za powodzenie na nowym stanowisku. Z pewnością praca sprawi, że piłkarz chociaż przez chwilę nie będzie myślał o swojej ukochanej, której już nie ma na tym świecie.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także