Sąsiedzi Woźniaka-Staraka zdobyli się na słowa, po których kręci się łza w oku. Z jednej strony piękne, z drugiej smutne
Piotr Woźniak-Starak zginął na skutek tragicznego wypadku, do którego doszło na jeziorze Kisajno w nocy z 17 na 18 sierpnia 2019 roku. Akcja poszukiwawcza trwała cztery dni. Chociaż wiele osób żywiło nadzieję, że producent przeżył, tak się niestety nie stało. Mężczyzna pozostawił pogrążoną w żałobie rodzinę, w tym żonę Agnieszkę.
12.08.2020 | aktual.: 12.08.2020 16:38
Piotr Woźniak-Starak nie żyje prawie rok. Jak zmieniła się Fuleda?
Woźniak-Starak regularnie przyjeżdżał do posiadłości we Fuledzie na Mazurach. Tam się relaksował i ładował akumulatory do dalszego działania. Jak zdradzają sąsiedzi producenta w rozmowie z Faktem, miejscowość bardzo zmieniła się od jego śmierci. Zdobyli się na słowa, po których łza kręci się w oku. W ich ocenie nie ma już tej energii, która pojawiała się z każdym jego przyjazdem:
Sąsiedzi dodają też, że Woźniak-Starak bardzo dbał o dobre relacje z otoczeniem:
Można przypuszczać, że takie postawy Piotr wyniósł z domu. Państwo Starakowie starają się żyć tutaj z ludźmi, a nie obok nich. Wspierają inicjatywy, które mają pomóc lokalnej społeczności:
Podobnie było w przypadku kościoła. Gdy go budowano, Starakowie wspomogli projekt sporą ofiarą.