Ojciec Meghan Markle wraca do gry. Zabrał głos w sprawie ujawnionego listu i znowu namieszał
Książę Harry i Meghan Markle od momentu, w którym zostali małżeństwem, stali się ulubioną parą brytyjskich tabloidów. Prasa regularnie towarzyszy zakochanym, relacjonując ich służbowe wizyty, oceniając stylizację księżnej. Okazuje się, że w tej lawinie publikacji nie wszystkie podobają się Sussexom. Jest tak z upublicznionym listem Meghan do jej ojca Thomasa Markle.
06.10.2019 | aktual.: 06.10.2019 13:18
Zobacz także
Thomas Markle - dlaczego podzielił się listem Meghan?
Ojciec księżnej Meghna, Thomas Markle, wyjawił, że trzymał list w tajemnicy sześć miesięcy i nigdy nie zamierzał się nim dzielić, dopóki przyjaciele nie powiedzieli o tym amerykańskiemu czasopismu, które ujawniło jego treść.
Teraz Thomas Markle po raz pierwszy zabrał głos od czasu, gdy jego córka pozwała Mail On Sunday w sprawie publikacji części listu.
Pan Markle, który mieszka w Rosarito w Meksyku, powiedział, że był załamany, gdy istnienie listu zostało podane do wiadomości publicznej.
Pozostałoby on tajemnicą, gdyby jego istnienie nie zostało ujawnione przez nienazwanego „długoletniego przyjaciela” Meghan w amerykańskim magazynie People.
W tym czasie spekulowano, że Meghan, być może, upoważniła przyjaciół do pokazania listu magazynowi - ani ona, ani Pałac nie zaprzeczyli temu doniesieniu. Pewne jest, że pan Markle spojrzał na list odmiennie, niż było zamiarem Meghan - mówi, że nie próbował uzdrowić ich relacji i odebrał go jako ostateczne pożegnanie.
Wcześniej powiedział tej gazecie:
Rozgniewały go również fałszywe twierdzenia, że otrzymał zapłatę za wydanie części listu.
Ponadto Markle dowiedział się za pośrednictwem magazynu People, że jego córka otrzymała list, który wysłał w odpowiedzi na jej. Do tego czasu zastanawiał się, czy ona go przeczytała.
Zobacz także
Książę Harry i Meghan Markle pozywają tabloid
Kilka miesięcy temu Mail on Sunday opublikował jeden z prywatnych listów księżnej Sussexu. Prawdopodobnie chodzi o ten skierowany do jej ojca. Przypomnijmy, że kiedy ujrzał on światło dziennie, błyskawicznie podchwyciły go media na całym świecie. Więcej na ten temat pisaliśmy tutaj.
Okazuje się, że Harry'emu i Meghan tak to się nie spodobało, że postanowili pozwać tabloid. O całej sytuacji, w oficjalnym oświadczeniu, poinformował książę.
Ogłoszenie procesu przyćmiło dziesięciodniową trasę Sussexów po Afryce. Harry został skrytykowany za czas wydania oświadczenia i poinformowano, że doradcy ostrzegli go, że zepchnie podróż z pierwszych stron.
Uważa się, że ani Sara Latham, sekretarz ds. Komunikacji pary, ani Samantha Cohen, ich prywatna sekretarz, nie wniosły żadnego wkładu w to oświadczenie i pojawiły się spekulacje, że Harry nie skonsultował się wcześniej z Pałacem Buckingham, księciem Karolem ani księciem Williamem. Według doniesień urzędnicy byli zaskoczeni, że oświadczenie zostało wydane przed końcem trasy finansowanej przez rząd. Zaangażowania, takie jak spotkanie pary z prezydentem Cyrylem Ramaphosą z Południowej Afryki, utraciły z tego powodu znaczenie.