Mąż Britney Spears przerywa milczenie po aferze w restauracji. Sam Asghari wyszedł z lokalu, a teraz publikuje kilka ważnych słów
Britney Spears karierę muzyczną zaczynała, będąc dzieckiem. Gdy była nastolatką, usłyszał o niej cały świat. Przez kilkanaście kolejnych lat była na samym szczycie. Niestety sława nie wpłynęła dobrze na jej życie osobiste. Po głośnym rozstaniu z Justinem Timberlakem długo była singielką. W końcu w 2004 roku nieoczekiwanie poślubiła swojego kolegę z dzieciństwa Jasona Alexandra. Para pobrała się w Las Vegas, ale małżeństwem byli jedynie 55 godzin. Jeszcze w tym samym roku zaręczyła się z Kevinem Federlinem, który jest ojcem jej synów. Ta relacja przetrwała jedynie trzy lata i zakończyła się załamaniem nerwowym wokalistki.
16.01.2023 | aktual.: 16.01.2023 22:39
Britney długo była pod kuratelą rodziny i nie mogła o sobie decydować. W końcu wyszła na prostą, a po 13 latach odzyskała upragnioną wolność i dawne życie. Największym wsparciem w trudnym czasie był dla niej ukochany Sam Asghari. Para poznała się w 2016 roku, a w 2022 wzięli ślub.
Chociaż wydawałoby się, że Spears w końcu oddycha pełną piersią, to jednak cienie przeszłości jej nie opuściły. Wydaje się, że Britney ciągle zmaga się z demonami. 14 stycznia TMZ opublikował relację z piątkowego wyjścia gwiazdy i jej męża do jednej z restauracji w Los Angeles. Zachowanie wokalistki nagrali inni goście lokalu. Portal ustalił, że gdy ludzie zaczęli robić jej zdjęcia, zaczęła bełkotać, krzyczeć i zasłaniać twarz.
Sam Asghari wyszedł z lokalu. Po chwili lokal opuściła też Britney z obstawą. Fragment zajścia zobaczycie poniżej:
Spears wymownie skomentowała doniesienia o zajściu, a teraz zareagował również jej mąż.
Mąż Britney Spears reaguje na doniesienia o incydencie w restauracji
Także mąż Britney, Sam Asghari, który miał zostawić żonę w lokalu i przerażony wyjść z niego, postanowił skomentować doniesienia mediów. Udostępnił na swoim instagramowym profilu krótki wpis. Za pośrednictwem Instastory zasugerował obserwatorom, by podchodzili do informacji publikowanych w sieci z dystansem.
Wydaje się, że bardziej wymownie nie mógł zaznaczyć, że media wyolbrzymiły sytuację.