Maciej Dowbor bardzo poważnie podszedł do sprawy odchudzania. Zanim w ogóle przeszedł na dietę, wykonał testy genetyczne Genodiet pod kątem predyspozycji przyswajania poszczególnych składników z codziennej diety
Okazało się, że przede wszystkim jestem umiarkowanie dumnym posiadaczem genu otyłości. Kiepsko trawię tłuszcze pochodzenia zwierzęcego, ale za to nie mam problemów z węglowodanami. I najważniejsze – mam bardzo wysokie zagrożenie celiakią. Czyli po prostu powinienem jak ognia unikać glutenu, szczególnie w czystej postaci. Jasne pieczywo jest nie dla mnie. Nie mam za to żadnych problemów z produktami mlecznymi. Coś za coś - napisał na swoim blogu
Dziennikarz zdradził, jak teraz wygląda jego dieta
W każdym posiłku mam podaną gramaturę poszczególnych grup. Dzięki temu przy zachowaniu zasad zdrowego żywienia mogę przygotować dowolny posiłek, a jedynym warunkiem jest utrzymanie właściwych ilości i proporcji. To pozwala mi stosować dietę, a jednocześnie prowadzić w miarę normalne życie ze swoją rodziną. Co prawda, moim najbliższym przyjacielem stała się mała waga kuchenna, ale muszę uczciwie przyznać, że to przynosi efekty. Podstawę mojego żywienia stanowią węglowodany – głównie ryż, kasza jaglana, płatki owsiane, ale zaczynam też eksperymentować z bardziej egzotycznymi zastrzykami energii. Ostatnio odkryłem bataty. Znacznie zmniejszyłem ilość mięsa. Zdarzają się dni, kiedy mięso zastępuję ciecierzycą czy soczewica i ku moim zdziwieniu w zupełności mi to wystarcza. Kompletnie zarzuciłem spożywanie wędlin, za to jem znacznie więcej nabiału. Jajka, ale przede wszystkim twarogi, twarożki wiejskie, jogurty, kefiry stanowią podstawę moich śniadań i kolacji. Do tego bardzo dużo warzyw i sporo owoców oraz tłuszczu roślinnego czyli oliwy lub oleju roślinnego.
Dowbor przyznał, że obecnie tęskni jedynie za słodyczami.
Jest też mały substytut słodyczy, za którymi tęsknie najbardziej. To masło orzechowe, miód, ewentualnie syrop klonowy lub syrop z agawy. Nie są to duże ilości, ale potrafią osłodzić trudy życia na diecie i dać choćby namiastkę nieba w gębie.
Trzymamy kciuki za dziennikarza i podziwiamy.