Książulo i Wojtek na jarmarku świątecznym w Warszawie. Pokazali, ile wydali. "Jestem chory psychicznie"
Książulo i Wojtek wybrali się w dniu otwarcia na jarmark świąteczny w Warszawie. W tym roku stolica Polski ma jarmark z prawdziwego zdarzenia - z młyńskim kołem i stoiskami, na których można znaleźć prezenty świąteczne i tradycyjne potrawy. Influencerzy spróbowali tego, co oferuje jarmark. Okazuje się, że jedzenie wypadło naprawdę blado. A ceny? Można się złapać za głowę.
28 listopada 2025 roku otwarto drugi, najważniejszy jarmark bożonarodzeniowy w Warszawie, zlokalizowany na Placu Defilad w samym sercu miasta. Jest to największy stołeczny jarmark, który oferuje ponad 100 stoisk z unikalnym rękodziełem, świątecznymi ozdobami i kulinarnymi przysmakami. Przyciągnął on uwagę Książula i Wojtka, którzy sprawdzili jakość jedzenia, oferowanego na stoiskach. Youtuber nie ma najlepszego zdania na temat tego, co można zjeść pod Pałącem Kultury.
Patchworkowe święta Stramowskiego. Czy udało mu się porozumieć z Kasią w sprawie opieki nad córką?”
Książulo ruszył na jarmark świąteczny w Warszawie
Na pierwszy ogień poszła kanapka ze smalcem. Pół kromki chleba, posmarowanego cienko smalcem, z kilkoma plasterkami ogórka kiszonego kosztowało 11 zł. Nie cena jednak zastanowiła influencera, ale smak.
Smakuje jak pasztet, naprawdę. Gdzieś się zagubił taki smalcowy klimat - narzekał Książulo.
Okazało się, że powodów do narzekania jest więcej. Zakupiony kebab za 35 zł wyglądał w porządku, jednak mięso nie było pieczone na miejscu, a najprawdopodobniej podgrzewano je w bemarach. Oscypek z boczkiem był ledwie ciepły, a z mięsa nie wytopiono tłuszczu.
Już widzę, że będzie straszny. Ledwo ciepły, dużo tego fatu [tłuszczu - przyp. red.], boczek powinien być crisper [chrupiący - przyp. red] - mówił.
Książulo zrezygnował z kupienia kombuczy za 50 zł, ale skusił się na kanapkę z grillowanym kawałkiem mięsa za 54 zł. Ona też mu "nie podeszła", a sos dodawał daniu goryczy. 3 niewielkie ciasteczka z Grecji kosztowały 20 zł.
Dobre to jest, ale zapłaciłem 20 zł za trzy gów**enka - stwierdził, rozczarowany.
Honoru jarmarku świątecznego nie uratował ani barszcz czerwony, ani żurek. Barszcz był bardzo słony i nie smakował burakami. Książulo stwierdził nawet, że nie wie, z czego jest zrobiony. Żurek zaś smakował jak ogórkowa.
Tu jest kwas z ogórków kiszonych, jak go nie ma, to jestem chory psychicznie - oceniał zniesmaczony Książulo.
Dobrze wypadł jedynie makaron, który influencer ocenił jako "ciepły", jednak porcja 150 gramów makaronu za 70 zł raczej nie jest kusząca, nawet mimo trzech plasterków trufli.
Myślałem, że coś tu się zmieniło, nic tu się nigdy nie zmieni - ocenił rzeczywistość świątecznych jarmarków Książulo.
Jak się okazuje, na stołecznym jarmarku na próżno szukać pysznych przysmaków. Z pewnością jednak znajdą się ci, którzy zechcą przekonać się osobiście, czy youtuber miał rację.
Książulo miał okazję zawalczyć w MMA
Książulo, znany krytyk kulinarny i influencer, zdobył popularność dzięki swoim recenzjom jedzenia z przydrożnych barów i kebabów, które przyciągają uwagę milionów internautów. Jego działalność nie przeszła bez echa, wzbudzając zainteresowanie organizacji Fame MMA, która zaproponowała mu udział w walkach freak fight. Pomimo oferowanej kwoty 2 milionów złotych, Książulo zdecydował się odrzucić tę intratną propozycję, co spowodowało, że dalsze rozmowy z federacją zostały zakończone.
Początkowo propozycje finansowe były niższe, lecz ostateczna oferta wynosiła równą sumę dla obu stron potencjalnego pojedynku z Filipem Chajzerem, co uczyniłoby ją jedną z największych w historii tego typu wydarzeń w Polsce. Książulo jednak pozostaje skoncentrowany na swojej pasji do jedzenia i kontaktu z fanami, odmawiając udziału w aktywnościach niezwiązanych z jego główną działalnością.