Książę Lubomirski z zachwytem o żonie. "Tak się złożyło, że jesteśmy KREWNYMI"
Życie księcia Jana Lubomirskiego-Lanckorońskiego niezmiennie interesuje Polaków. Szczególnie nośnym tematem jest jego związek. W najnowszym wywiadzie dla "Halo, tu Polsat" para nieco szerzej opowiedziała m.in. o swoich korzeniach.
Książę Jan Lubomirski-Lanckoroński to znana postać w kręgach polskiej arystokracji, będąca członkiem jednego z najbardziej wpływowych rodów w historii Polski. Od roku 2000 jest właścicielem imponującego zamku w Lubniewicach, stanowiącego jego letnią rezydencję. Zamieszkana przez księcia i jego rodzinę posiadłość, składająca się z ponad stu komnat, stanowi nie tylko miejsce odpoczynku, ale również centrum życia rodzinnego i towarzyskiego. Arystokrata spędza tam czas głównie ze swoją żoną Heleną.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Janek Dąbrowski o opiece nad dziećmi. Jak sobie radzi bez Sylwii i ile wydali na jej pobyt w USA?
Lubomirski-Lanckoroński z żoną w "Halo, tu Polsat"
W sobotnim wydaniu "Halo, tu Polsat" książę pojawił się przed kamerami wspólnie z małżonką, aby opowiedzieć o ich związku. W rozmowie z Aleksandrem Sikorą Lubomirski powołał się na fakt, że razem z Heleną są krewnymi, jednak dalekimi. Opowiedział pokrótce historię swojego dziadka, który musiał fatygować się aż do papieża, aby uzyskać zgodę na małżeństwo ze znacznie bliżej spokrewnioną kobietą.
W dzisiejszych czasach jest nowocześniej, ale w dawnych czasach mamy kojarzenie par na zasadzie rodzinnych interesów. Dzisiaj jest inaczej, ale nam akurat tak się zdarzyło, że jesteśmy krewnymi, dalekimi, ale jednak. W pokoleniu mojego dziadka to razem z babką mieli pokrewieństwo pierwszego stopnia. Na to była potrzebna specjalna zgoda papieża - powiedział.
Jakie wrażenie zrobił Lubomirski?
Sikora zadał również pytanie o to, jak wyglądały początki pary. Żona księcia odparła, że jej partner już od samego początku wiedział, jak zrobić wręcz rycerskie wrażenie.
My się poznaliśmy u kuzyna i myślę, że Jasiu to zawsze był taki rycerski. I on przyjechał na wstępne spotkanie z karetą - wspomniała.
Nie była to jednak miłość od pierwszego wejrzenia. Musiało minąć trochę czasu, aby Helena poczuła się faktycznie zainteresowana Lubomirskim.
Moja małżonka wcale nie była chętna od razu. Patrzy: jakiś dziwny, sztywno stojący. Wydaje mi się, że sporo czasu mi to zajęło - wyznała.