Kasia Smutniak choruje na bielactwo od ponad dekady. "Z nim i tak nie wygram"
Kasia Smutniak, która lata temu straciła miłość swojego życia, od lat cierpi na nieuleczalne bielactwo. Aktorka, która musiała stawić czoła własnym lękom, dziś z dumą pokazuje znamiona, inspirując innych do pokochania siebie. Droga do samoakceptacji była jednak wyboista.
Kasia Smutniak rozpoczęła karierę w wieku 17 lat jako modelka, współpracując takimi domami mody jak Dolce & Gabbana czy Valentino. Od 2000 roku z powodzeniem występuje na ekranie - grała m.in. w uwielbianej we Włoszech komedii obyczajowej "Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie" oraz dramacie "Słodki koniec dnia", co spowodowało, że obecnie jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych aktorek we Włoszech.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozmawiała z największymi gwiazdami Hollywood. Ten jeden wywiad był wyjątkowy.
Kasia Smutniak choruje na bielectwo. Objawy nasiliły się po dramacie w życiu prywatnym
Aktorka od ponad dekady zmaga się z bielactwem – nieuleczalną chorobą autoimmunologiczną skóry, w której organizm atakuje własne melanocyty, prowadząc do powstawania charakterystycznych białych plam. To stres związany z tragiczną śmiercią jej pierwszego męża, Pietro Taricone, który zginął podczas skoku spadochronowego w 2010 roku, spowodował, że choroba się zaostrzyła.
(...) Widziałam jego śmierć. Skakanie na spadochronie to była nasza wspólna pasja. Teraz byłabym w stanie do tego wrócić. Jako Kasia skakałabym codziennie, ale jako matka nie mogę sobie na to pozwolić. Po śmierci Pietro daję sobie radę, ale wiem, że moje wybory mogą być złe, dlatego korzystałam z pomocy psychologa - mówiła w "Dzień Dobry TVN".
CZYTAJ TAKŻE: Zmusza dzieci do mówienia po Polsku? Kasia Smutniak szczerze o życiu rodzinnym. "Mus totalny"
Od wstydu do pewności siebie. Kasia Smutniak przeszła długą drogę do samoakceptacji
Choć gwiazda przez długi czas ukrywała zmiany pod makijażem, w pewnym momencie postanowiła je zaakceptować i pokazać publicznie. Przełomowym momentem w jej drodze do akceptacji było uświadomienie sobie, że konflikt z chorobą nie ma sensu.
Dotarło do mnie, że muszę zaakceptować bielactwo, bo z nim i tak nie wygram. Ale lata zajęło mi zrozumienie, że akceptacja nie oznacza poddania się - wyznała "Elle".
Początkowo Smutniak bała się, że nie zostanie zaakceptowana, a środowisko będzie się z niej wyśmiewać, lecz po przełamaniu się odczuła ulgę i wielką dumę. Nikt z niej nie drwił, a wręcz przeciwnie, internauci zasypali ją ogromnym wsparciem. Teraz aktorka z dumą prezentuje swoje zmiany skórne.
Pojawiło się mnóstwo komentarzy wsparcia i dzielenia się własnymi historiami. (...) Ale przede wszystkim przestałam widzieć te plamy. Zupełnie jak pieprzyki. Wiesz, że są, ale tak naprawdę nie zwracasz na nie uwagi. Bo to naturalne i to część ciebie - pisała na Instagramie.