Skandalu z "M jak Miłość" w roli głównej ciąg dalszy? Głos zabrała Kasia Cichopek! Jej słowa nie spodobają się wszystkim
Ostatnio wiele mówi się o skandalicznych warunkach pracy na planie M jak Miłość. Wszystko zaczęło się od wywiadu, którego udzieliła Olga Frycz - aktorka w bardzo ostrych słowach skrytykowała produkcję, ekipę filmową i atmosferę, w jakiej pracowała podczas grania w serialu. W jej ślady poszedł również Kacper Kuszewski, który niedawno po 18 latach w serialu zdecydował się odejść. A co sądzą inni aktorzy?
Kasia Cichopek zdaje się kompletnie nie rozumieć zarzutów swoich kolegów. W rozmowie z magazynem Party wyjawiła, że ona nie widzi tego problemu:
Każdy ma prawo do własnych odczuć. Mogę tylko mówić w swoim imieniu, a moje doświadczenia są bardzo pozytywne. produkcja zawsze ze mną współpracowała. Kiedy byłam w ciąży, pytano mnie, jak się czuję, czy chcę kontynuować pracę, czy mają mi rozpisywać olejne sceny. Czułam, że dostaję ogromną swobodę, bo decyzja o pracy zależy tylko od mojego samopoczucia. Bardzo też doceniam fakt, że jedno i drugie dziecko mogłam właściwie przez półtora roku wychowywać na planie. Miałam do tego zapewnione warunki, między innymi osobny kamer.
Cichopek wyjawiła też, że praca aktora wcale nie jest lekkim kawałkiem chleba. Z jej wypowiedzi wynika jednak, że Kacper i Olga mogli nieco "przesadzać", bo produkcja dba o informowanie aktorów o wszelkich zmianach:
Wbrew pozorom to nie jest łatwy zawód. Zdjęcia nierzadko trwają po kilkanaście godzin. Jesteśmy jednak zawsze wcześniej o tym informowani. Często podczas nagrywania zdarzy się coś niezależnego od nas, jak burza, która uniemożliwia kręcenie w plenerze. Wtedy musimy ją przeczekać, kosztem naszego czasu. Bywa, że zaplanowanie dni zdjęciowe nagle się zmieniają, bo ktoś zachoruje lub ma ważne rodzinne sprawy. Trudniej jest wtedy zaplanować własne życie.
Jak myślicie, to naprawdę kwestia odczuć?