Joanna Koroniewska zaparkowała na zakazie. Niegdyś przyznała, jakim jest kierowcą
Joanna Koroniewska została zauważona na łamaniu przepisów drogowych. Aktorka zostawiła auto w miejscu niedozwolonym i jakby nigdy nic poszła z córką do domu. Kiedyś pochwaliła się, jakim jest kierowcą.
Joanna Koroniewska to znana polska aktorka, która zdobyła popularność dzięki roli Małgosi w serialu "M jak Miłość". W produkcji tej spędziła aż 14 lat, co przyniosło jej ogólnopolską rozpoznawalność. Koroniewska jest również aktywna w mediach społecznościowych, gdzie często mierzy się z hejtem. Aktorka podkreśla, że sukces zawdzięcza swojej ciężkiej pracy i nie zamierza przejmować się krytyką dotyczącą jej osiągnięć.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Joanna Koroniewska gorzko wspomina czasy pracy w „M jak miłość”: „Płakałam i mówiłam...”
Joanna Koroniewska zostawiła auto na zakazie
Paparazzi zauważyli aktorkę, która zostawiła auto w miejscu, gdzie nie wolno parkować. Joanna Koroniewska zaparkowała samochód tuż za tabliczką, informującą o końcu parkingu, tuż przy wyjeździe z parkingu podziemnego, gdzie stoi znak zakazu zatrzymywania się i postoju.
Koroniewska zamknęła auto, rozmawiając przez telefon i odeszła, razem z córką, nie przejmując się faktem, że złamała przepisy drogowe.
Joanna Koroniewska jest fatalnym kierowcą?
Jakiś czas temu, podczas "Domówki u Dowborów" Joanna Koroniewska przyznała, że nie jest najlepszym kierowcą i ma na koncie sporo stłuczek.
Miałam wczoraj bardzo zły dzień. Jestem mistrzynią kierownicy i ciągle coś robię tak, że te samochody (...) rozwalałam już parę razy. Zwykle, jak rozwalam i dzwonię do Maćka, to mój mąż twierdzi wtedy mówi: "Co? znów?! ile? gdzie? kiedy? jak?" - opowiadała. - Raz straciłam oponę przy Teatrze Komedia. To był ten sławetny dzień, gdzie też oponę stracił nasz prezydent Duda. Byłam też wtedy na lawecie, ale się tym nie chwaliłam - opowiadała.
Maciej Dowbor także przyznał, że jego żona miewała stłuczki w pobliżu domu.
Moja żona miała w życiu trzy poważne sytuacje drogowe. Wszystkie trzy zdarzyły się w promieniu 300 metrów od domu, z czego dwa na naszej uliczce osiedlowej. Za każdym razem samochód musiał być ściągany lawetą - wyznał podczas "Domówki".