Zalana łzami Jennifer Aniston wyżaliła się na swoje małżeństwo! "Justin był prawdziwym koszmarem"
Justin Theroux i Jennifer Aniston bez wątpienia zszokowali fanów, gdy dzień po walentynkach ogłosili oficjalnie, że ich dwuletnie małżeństwo właśnie dobiegło końca. Para w oświadczeniu wyjaśniła, że decyzja o separacji była obopólna, ale od tamtego czasu w social mediach pojawia się coraz więcej plotek i domysłów dotyczących powodów ich rozstania. Najbardziej popularną wersją jest oczywiście romans Aniston z właśnie biorącym rozwód Bradem Pittem. Fakt, że Theroux prowadza się z przyjaciółką Seleny Gomez, 26-letnią Petrą Collins, również nie pozostaje bez znaczenia. Jak się jednak okazuje, znajomi Jennifer mają jeszcze inną, bardziej prawdopodobną teorię.
Jak donosi Life & Style, Jennifer nigdy nie czuła się żoną Justina, nigdy nie poczuła, że ich małżeństwo jest prawdziwe. Informator tabloidu twierdzi, że był to tradycyjny przypadek przyciągających się przeciwieństw, który nie mógł skończyć się dobrze - nie, kiedy ona wolała spędzać wieczory w domu, a on uwielbiał aktywny wypoczynek. Jak twierdzi źródło Life & Style, Jennifer sama przyznała, że:
To od początku nie było prawdziwe małżeństwo.
Co na to przyjaciele gwiazdy? To właśnie im Aniston żaliła się na swojego męża:
Nie trwało to długo zanim ich kompletnie różne osobowości i oczekiwania co do związku zaczęły się wzajemnie wykluczać. Potrafili kłócić się całymi tygodniami. Jennifer wiele razy uciekała od męża do Courtney Cox, cała we łzach, bo – jak miała sama wyznać na jednej z imprez – "Justin był prawdziwym koszmarem". Courtney zawsze wspierała swoją najlepszą przyjaciółkę i radziła jej jak poradzić sobie z zachowaniem Justina, ale nic, co robiła Jen, nie skutkowało. Najgorsze było dla niej patrzenie, jak Justin zaczyna flirtować z jej koleżankami. On przyciąga kobiety. Wszystkie jej sławne znajome były nim oczarowane w tym czy innym momencie znajomości – wyjawili po latach.
Problemem był również fakt, że Justin często wyjeżdżał do Nowego Jorku. Dystans nie sprawiał, że sytuacja między nimi robiła się mniej napięta:
Wiele razy Justin obiecywał, że przyjedzie do LA, a później w ostatniej chwili odwoływał wizytę. Jego wymówki sprawiały, że Jen robiła się podejrzliwa. W jej oczach była tą, która stara się i nie dostaje nic. Kiedyś powiedziała znajomym, że w tym małżeństwie czuje się bardziej samotna niż wtedy, gdy faktycznie nie miała nikogo - dodają
Jak widać ich związek jedynie z pozoru był usiany różami. Myślicie, że mogli się jeszcze dogadać czy lepiej, że postanowili zakończyć tę walkę?