Coraz więcej osób staje po stronie wokalistki. Jan Hartman, polityk i publicysta Polityki, jako pierwszy z osób publicznych postanowił wypowiedzieć się w sprawie walki Dody o sprawiedliwość oraz wolność słowa przed Trybunałem Konstytucyjnym:
Dorota Rabczewska zrobiła coś ważnego dla Polski, ale środowiska demokratyczne jakoś nie spieszą się z podziękowaniami. Skoro tak, to sam wyjdę z trzeciego szeregu, stanę na środku i powiem: dziękuję Pani za zaangażowanie i trud w obronie standardów demokratycznego państwa prawnego, wolności słowa i ekspresji. (...) Być może przegrała sprawę przed Trybunałem Konstytucyjnym. Być może słynny art. 196 kk, penalizujący bluźnierstwo, infantylnie i przewrotnie kamuflowane psychologicznym terminem „uczucia religijne”, jest zgodny z polską konstytucją. Tym gorzej jednak dla konstytucji. Jest to zresztą konstytucja państwa półwyznaniowego, w poniżający dla Polaków sposób uprzywilejowująca Kościół katolicki poprzez nakaz regulowania stosunków państwo-kościół konkordatem i jednoznacznie ograniczająca suwerenność państwa poprzez ten sam nakaz.
Dodaje również, że nie może zrozumieć faktu, dlaczego wobec wyroków i uzasadnień sądu, karalny jest niekulturalny jest sposób polemiki z religią (jak w przypadku słów Dody), a niekaralny jest niekulturalny sposób polemiki z ateizmem i wszystkim innym.
Doda z całą oczywistością nie złamała prawa, bo biblia nie jest w katolicyzmie przedmiotem czci religijnej. Nie jest bowiem obiektem fizycznym, w związku z którym wykonuje się rytuał. Inaczej jest w judaizmie, lecz w Izraelu Dody by nie skazano za jej słowa, jako że w tej religii zapalczywa dyskusja, pełna emocji i niesłychanych argumentów, wytaczanych na serio lub na próbę, jest kanwą całej tradycji i codziennej praktyki. Można jak najbardziej dostać po łbie od rabina, ale rabin nie czuje potrzeby, aby posiłkować się prokuraturą w wymierzaniu kar wiernym-bluźniercom. Za to słowa niewiernych w ogóle go nie interesują. Inny system, że tak powiem.
Ma również nadzieje, że wokalistka nie przestanie walczyć, bo kwestie, które porusza są bardzo istotne nawet w interesie całego społeczeństwa polskiego. Uważa, że dzięki autorytetowi wśród młodych ludzi, który posiada i ich wsparciu ma szanse na zaprowadzenie zmian:
Demokracja, wolność i równość nie przeżyją i nie rozwiną się bez wsparcia ludzi, którzy mają pewien autorytet wśród młodzieży i mają z nią dobry kontakt. Dorota Rabczewska wiele może. Może więcej niż dziesięciu liberalnych profesorów i dziennikarzy. Oby też i chciała. Bardzo liczę na to, że skoro powiedziała A, zechce też powiedzieć B. Dziękuję i proszę o więcej.
Wygląda na to, że dużo w rękach samej Dody. A jakie jest wasze zdanie?