Ukochana wnuczka Witolda Paszta ciągle szuka dziadka. Zięć muzyka wyjawił, co robi dziewczynka. Łzy same cisną się do oczu
Witold Paszt zmarł 18 lutego. Ta smutna wiadomość zaskoczyła jego fanów, a także przyjaciół z show-biznesu. Już wcześniej wiadomo było, że muzyk nie czuje się najlepiej. Nie pojawił się bowiem na finale The Voice Senior, gdzie zwycięstwo wywalczył zawodnik z jego drużyny. Juror programu przebywał w szpitalu i walczył o swoje zdrowie. Jeszcze na kilka dni przed śmiercią jego córki miały nadzieję, że po czasie odpoczynku w marcu uda mu się wrócić do pracy. Niestety Natalia i Aleksandra za pomocą social mediów przekazały smutną wiadomość.
Tata odszedł spokojnie w domu, w otoczeniu córek, wnucząt, zięciów, najukochańszych zwierząt. Wierzymy, że zawsze będzie z nami poprzez swoją muzykę i dobro, którym obdzielał każdego potrzebującego. Jesteśmy zrozpaczeni. Nasze serca są złamane – napisały jego córki.
W sieci natychmiast pojawiło się mnóstwo kondolencji od fanów i przyjaciół z show-biznesu, którzy byli wstrząśnięci tą informacją. Najbardziej cierpi jednak najbliższa rodzina założyciela grupy Vox.
Wnuczka Witolda Paszta codziennie woła dziadka
Witold Paszt stanowił bardzo chlubny wyjątek w polskim show-biznesie. 50 lat życia spędził u boku jednej kobiety. Swoją żonę Martę poznał jeszcze w szkole średniej i byli razem do 2018, aż wielkie szczęście przerwała jej nagła śmierć. Po tej traumie długo nie mógł dojść do siebie, ale to córki i wnuki dawali mu siłę.
Świat się dla mnie zatrzymał. Mam na szczęście dwie wspaniałe córki, które podtrzymały mnie na duchu. Natalia powiedziała mi: „Tato, trzeba się brać do pracy. Tylko w ten sposób można sobie poradzić z jej odejściem”. Rzeczywiście, gdybym zamknął się w czterech ścianach, wpadłbym pewnie w depresję. Ale wszystkich prędzej czy później dotyka strata. Trzeba żyć dalej… Mimo wszystko – powiedział Faktowi.
Witold Paszt był niezwykle zaangażowanym dziadkiem. Uwielbiał spędzać czas ze swoimi wnukami. Pierwszy z nich przyszedł na świat 12 lat temu. Z Maćkiem uwielbiał grać w piłkę i majsterkować. Wyjątkowa więź łączyła go jednak z dwuletnią Nadią. Poświęcał jej każdą wolną chwilę i usypiał dźwiękami harmonijki.
Ja swojej ukochanej wnusi półtorarocznej zawsze codziennie przed snem gram na harminijce „Moon River” – mówił Paszt w The Voice Senior.
Dziewczynka bardzo przeżywa to, że nie może spotkać się z dziadkiem. Uporczywie szuka z nim kontaktu, a zięć muzyka zdradził, co dzieje się w ich domu.
Od rana cichy głosik woła dziadka i podsuwa telefon, żeby do niego zadzwonić. Więc tłumaczę jej, że... Śpi spokojnie. W lepszym miejscu. A nam pozostaje jedynie tak bardzo, bardzo tęsknić - cytuje Onet słowa zięcia Witolda Paszta.
Trzeba przyznać, że to jak bardzo wnuczka przeżywa nagłe zniknięcie ukochanego dziadka sprawa, że łzy same cisną się do oczu.