Jacek Rozenek w pierwszym wywiadzie po udarze: "Byłem w stanie terminalnym". Jak dzisiaj wygląda?
Jacek Rozenek doznał ciężkiego udaru mózgu. Aktor trafił do szpitala, a lekarze starali się, aby jak najszybciej wrócił do pełnej sprawności. Podczas pobytu w szpitalu odzyskał mowę, a jego stan uległ znacznej poprawie. Od samego początku była przy nim była żona, Małgorzata Rozenek-Majdan z dziećmi oraz była partnerka, Roksana Gąska. Jak się okazało, najgorsze już minęło.
Dzisiaj, w Pytaniu na śniadanie, Jacek Rozenek udzielił swojego pierwszego po udarze wywiadu. Co zdradził Marcelinie Zawadzkiej i Tomaszowi Wolnemu?
Pamiętam doskonale tamte chwile, świadomość była cały czas. To było gdzieś w połowie drogi. Długo by opowiadać. Niepokój cały czas narastał, jakieś wizje szalone. To było okropne. Byłem sam, nie miałem się z kim tym podzielić.
Przed wejściem na antenę dziennikarze rozmawiali długo z aktorem. Powiedział, że w skali od 1 do 10, jego samopoczucie było minus 1. Okazało się, że lekarze właściwie nie dawali mu szans:
Byłem w stanie terminalnym. Ale co tu opowiadać jakieś straszne historie! – mówił Rozenek.
Aktor trafił do szpitala w Gryficach. Miał tam rewelacyjną opiekę. Dzięki ludziom tam, i ich profesjonalizmowi, dzisiaj mężczyzna czuje się już dobrze. Tomasz Wolny zauważył, że Jacek Rozenek "wygląda jak milion dolarów" i zapytał, ile pracy trzeba włożyć, żeby po tak ciężkim udarze dojść do takiej formy:
Za tym stoi dużo godzin. Dużo. Sześć godzin rehabilitacji dziennie. Jeszcze jeden miesiąc przede mną i wtedy liczę, że dojdę do siebie.
Rozenek już pracuje. Jego głos wrócił. Marcelina Zawadzka zwróciła też uwagę, że z mowa może być ogromnym problemem po udarze. Zwierzyła się też, że jej babcia nie odzyskała tej zdolności po chorobie. Dziennikarze zapytali też, skąd brać siłę na walkę o zdrowie i nie odpuszczać i ile daje jeszcze sobie czasu na pełne dojście do sił:
Zawód. Zawód i ludzie, z którymi pracuję. Są też bliscy. I byli. Jestem miesiąc po udarze i daje sobie jeszcze jedne miesiąc. I pracujemy! Nie ma na co czekać - odpowiedział aktor.
Okazuje się, że najtrudniejsze w tym wszystkim jest, żeby być systematycznym, ćwiczyć i próbować, mimo, że nie zawsze się wszystko udaje:
Człowiek wtedy zamyka oczy ze złości, ale walczy dalej.
Aktor wraca do szpitala w Gryficach, żeby kontynuować terapię. Codzienną żmudną rehabilitację, która zajmuje aktorowi więcej czasu, niż treningi zawodowego sportowca, jak zauważył Wolny.
Życzymy Jackowi Rozenkowi, jak najszybszego powrotu do pełni zdrowia.