Grzegorz Miecugow latami walczył z nowotworem. Mimo choroby cały czas pracował
Dziś mija 8. rocznica śmierci Grzegorza Miecugowa. Dziennikarz zmarł 26 sierpnia 2017 r. po długiej walce z nowotworem. Pomimo diagnozy i problemów zdrowotnych pracował na najwyższych obrotach. Miał jasne stanowisko na temat śmierci, którą uważał za część życia każdego człowieka. - Jedyny konkret w naszym życiu to śmierć i przemijanie - mówił swego czasu.
Mało brakowało, a Grzegorz Miecugow wcale nie zostałby dziennikarzem. Często podkreślał w wywiadach, że był to zawód, który zupełnie go nie interesował. I choć jego ojcem był znany publicysta Bruno Miecugow, to nie ciągnęło go ani do pisania, ani tym bardziej radia i telewizji. Jak to zwykle w takich przypadkach bywa, los był przewrotny i przypadkowo skierował go do lokalnego radia. Otrzymał bowiem ciekawą propozycję, którą bez wahania przyjął i... szybko zaczął piąć się po szczeblach kariery. Następnie trafił bowiem do radiowej Trójki, a w 1989 roku do Telewizji Polskiej. Po latach, w 1997 r. dołączył do TVN. Do końca życia pracował właśnie tam. Zmarł dokładnie 20 lat później. W chwili śmierci miał 61 lat.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
Sandra Hajduk o chorobie i walce z endometriozą. "Zmieniasz się fizycznie i masz gorsze dni psychicznie"
Grzegorz Miecugow wiele lat chorował na nowotwór płuc. Mimo to starał się żyć normalnie
Grzegorz Miecugow żył w ciągłym pędzie. Pracował w kilku miejscach, jednak głównie kojarzony był z programem "Szkło kontaktowe", które można oglądać do dziś. W 2011 r. wykryto u niego nowotwór płuc. Mimo trudności podkreślał, że nie zamierza robić z tego tragedii i żyć dalej. Dlatego też cały czas pojawiał się we wspomnianym programie, a także pisał książki. Musiał jednak zmienić nieco swoje podejście i zrezygnować z palenia papierosów. W jednym z wywiadów wyznał, że musi walczyć i z pewnością się nie podda.
Człowiek wie, że jest śmiertelny, że życie każdego jest policzone. Tyle tylko, że jeżeli się nagle człowiekowi mówi, że to jest policzone w konkretnych liczbach, to jest kłopot. (...) Nie będę robił z tego tragedii. Będę walczył — wyznał Miecugow.
Grzegorz Miecugow zmarł 8 lat temu. To nie nowotwór był bezpośrednią przyczyną śmierci
Początkowo myślano, że to właśnie nowotwór był bezpośrednią przyczyną śmierci Grzegorza Miecugow. Innego zdania jest jego przyjaciel współtworzący "Szkło kontaktowe", Tomasz Sianecki. Ujawnił, że dziennikarz najprawdopodobniej zmarł na sepsę. Dzień przed śmiercią Miecugow skontaktował się z Krzysztofem Daukszewiczem, by omówić sprawy zawodowe. Ten zaniepokojony stanem kolegi "wysłał go" do szpitala. Kilka godzin później zmarł.
Dzień przed śmiercią zadzwonił do Krzyśka Daukszewicza, żeby dogadać sprawy dyżurów w "Szkle". Krzysiek był przerażony, bo Grzesiek bardzo źle brzmiał. Ubłagał go, żeby poszedł na ostry dyżur. Poszedł, ale zmarł kilka godzin po skierowaniu na oddział. Prawdopodobnie na sepsę — wyznał w rozmowie z "Newsweekiem" Tomasz Sianecki.