Choroba Oliwierka, niestety, szybko rozprzestrzeniła się i zabrała naszego Aniołka tutaj, na Ziemi Świętej, w Izraelu. Czujemy niewyobrażalny ból, ale i ogromną wdzięczność za każdy dzień jego życia. Było tych dni dokładnie 376 – brzmiał komunikat o śmierci Oliwierka. Magda informowała w sieci o ostatnim pożegnaniu swojego dziecka, ale po pogrzebie na dłuższy czas zniknęła z mediów, w ciszy przeżywała osobistą tragedię. Jakiś czas podjęła decyzję, żeby wrócić nie tylko do sieci, ale także do szeroko pojętej przestrzeni publicznej, a nawet udzieliła kilku wywiadów. Między innymi gościła w Dzień Dobry TVN . Opisała tam moment, w którym umierał Oliwier .
Stępień od kilku tygodni publicznie przeżywa żałobę po stracie dziecka, publikując liczne posty i relacje. Naszej reporterce udało się porozmawiać z Magdą. Co powiedziała?
Jak Magda Stępień radzi sobie po stracie syna? Magda Stępień zdecydowała się porozmawiać z naszą reporterką. Zdradziła jej między innymi, skąd czerpie siłę, aby żyć dalej po stracie synka:
Staram się odnajdywać w sobie siłę, chociaż cały czas nie znalazłam jeszcze odpowiedzi na to pytanie, skąd ona płynie. Wydaje mi się, że dostaję ją z nieba od Oliwiera. Dlatego sama czasami się zastanawiam, jak to jest możliwe, że jestem w stanie wstać, pomalować się, ubrać się. Zadaje sobie to pytanie, bo nie jest to proste, ale walczę o siebie i mam nadzieję, że wszystko będzie szło w tym kierunku, aby mogła się podnieść po tej tragedii i robić coś dobrego dla innych. Wyznała także, w jaki sposób zapamiętała dzień, w którym dowiedziała się o chorobie Oliwiera?
Pamiętam go jak dziś. Byłam wtedy w szpitalu i wykonali mu USG. Na początku to była tylko diagnoza powierzchowna, że jest coś w brzuszku i pamiętam, że już wtedy zwaliło mnie to z nóg. Nie mogłam uwierzyć, że coś takiego się dzieje i że on może mieć raka. Później, jak już przyszła ta najgorsza diagnoza, to wierzyłam, że coś może być inaczej, że jednak może to nie jest ten najgorszy rak. Matka jest w stanie przekuć wszystkie złe i negatywne myśli w pozytywne i myśleć, że damy radę, bo wiara czyni cuda, wsparcie innych pomaga. Patrzysz przed siebie i myślisz, że pokonamy to. Magda opowiedziała także o tym, kto dał jej wtedy najwięcej wsparcia i jaką lekcje wyniosła z tych trudnych momentów.
Najwięcej wsparcia dała mi wtedy rodzina i przyjaciele. Czułam, że mam ich wsparcie i dzięki nim mogłam walczyć. Dzięki nim czerpałam siłę i mogłam dalej iść do przodu. Każdemu z nas wydaje się, że rak nie dotyczy nas. Każdy żyje tak, jakby nigdy miał nie umrzeć. Mnie to dotknęło, skłoniło do wielkich refleksji, przewartościowania życia i nauczyło wiele. Ale wiem, że patrząc na moją tragedię, wiele kobiet, wiele osób może się zatrzymać i popatrzeć, że ten rak, choroba, śmierć - może dotknąć każdego z nas. Stępień nie ukrywa, że wiele siły zawdzięcza temu, że zaufała Bogu:
Oddałam całe moje cierpienie Panu Bogu. Pan Jezus też cierpiał. Tak to trochę analizowałam, że jeżeli ma to cierpienie wyjść, żebym była zbawiona w przyszłości, patrząc przez pryzmat wiary, to jestem w stanie to unieść. Jest to trudne cierpienie, wolałabym, żeby mnie nie spotkało, ale skoro już mnie spotkało, to muszę nieść ten krzyż. I niosę go. Jest ciężki, bo to doświadczenie jest jednym z najgorszych, jakie może spotkać matkę, ale wydaje mi się, że nie jestem jedyna i nie chcę skupiać na sobie całej uwagi, tylko chcę być głosem tych kobiet, które również tracą dzieci, którym jest ciężko i które nie mają takiej siły przebicia, aby mówić o tym głośno. Jakie jest jej najpiękniejsze wspomnienie związane z synem?
Cały ten rok. Każda ta chwila, którą z nim spędziłam. Jestem mu wdzięczna za każdy uśmiech, który mi dawał. To jest główna rzecz, którą wspominam najbardziej. A, że on się zawsze uśmiechał, to tak naprawdę dla mnie każda chwila była wyjątkowa. Ten rok był najpiękniejszym w moim życiu. Te chłopiec wniósł tyle radości do mojego życia, do życia mojej rodziny, do życia ludzi, którzy go poznali i do życia ludzi, którzy nie mieli okazji go poznać. Ja do dziś dostaje wiadomości, jak oni za nim tęskną, nawet go nie znając. Wydaje mi się, że ten uśmiech, który on miał, tak szczery, że ta miłość była przelana z niego na wszystkich dookoła. Czy można przygotować się na śmierć dziecka?
Na śmierć dziecka nie. Ale można się przygotować na wszelkie wydarzenia. To, co dajesz drugiemu, to też otrzymujesz. Nie uważam, że dałam komuś coś, co mogło spowodować, że mogła mnie spotkać taka kara, że umiera mi dziecko. Ale może popełniłam jakieś błędy, które w oczach Boga były złe i musiałam doświadczyć tego, czego doświadczyłam. Nie chcę postrzegać tego, co wydarzyło się w moim życiu jako kary, ale jako wielkiej lekcji pokory, tego, jak nie powinno, a jak powinno się postępować w życiu i aby swoim przykładem dawać innym wiarę i nadzieje w to, że jeszcze może być pięknie po takiej tragedii. Ja w to wierzę. Jak będzie? Tego sama jeszcze nie wiem.Magda zdradziła także nieco ze swoich planów. Opowiedziała o przeprowadzce do Warszawy i założeniu fundacji im. Oliwiera:
Będę się przeprowadzać do Warszawy. Mam tutaj bardzo dużo przyjaciół. Ludzi, którzy obecnie mnie wspierają. Ostatnio mieszkałam w innym mieście, tam również miałam ogromne wsparcie, cudownych ludzi, którzy okazali mi wielkie serce, ale niestety po pracy czułam się samotna i nie chciałam swoją osobą nikogo obciążać. Dlatego postanowiłam przeprowadzić się do Warszawy, dostałam tutaj kilka propozycji pracy, więc będę chyba pracowała na trzy etaty, ale to dobrze, bo ten wypełniony czas mi pomaga plus jeszcze pomoc innym, akcje charytatywne. Wszystko pomału. Ja jeszcze nie jestem aż tak silna, aby to wszystko robić od razu, ale małym krokami chcę udowadniać sobie to, że jestem w stanie też zrobić coś dla innych. Jest plan odnośnie tego, aby założyć fundację imieniem Oliwierka, ale jest jeszcze kilka innych propozycji, które mogłabym stworzyć, ponieważ ja dostaję codziennie bardzo dużo wiadomości, na które nie jestem w stanie odpisać. Wiem, że jest wiele historii, którymi mamy chcą się podzielić, a ja nie jestem w stanie na wszystkie wiadomości odpisać i nie chciałabym, żeby te kobiety zostały bez wsparcia. Chciałabym stworzyć grupę wsparcia, pomagać tym kobietom, opowiedzieć o tym, co mi pomagało, jak dalej żyć. Żeby poczuły, że jest ktoś, kto też przeżył taką tragedię, poniósł się i idzie do przodu.
Magda Stępień jest niejednokrotnie krytykowana za to, w jaki sposób radzi sobie z żałobą po tej ogromnej stracie. Jak reaguje na hejt?
Ja nie będę oceniała tego, co kto mówi. Mnie to nie rusza. Ja robię swoje, idę swoją drogą i robię to, co mi pomaga. Udzielam się medialnie dlatego, że chcę być głosem kobiet, które również straciły dzieci, a dodatkowo tych wiadomości złych, w stosunku do tych dobrych jest dosłownie kilka. Więc mnie to nie zatrzymuje, aby iść do przodu i robić coś wielkiego po śmierci Oliwiera, żeby każdy wiedział i nigdy o nim nie zapomniał. I nie zapomniał o tych wszystkich osobach, które tracą na co dzień dzieci. I żeby odbić trochę od przekonania, że życie jest sielanką i wszystko jest piękne, tylko że są w życiu wielkie tragedie, które ludzie przeżywają i chwilami sobie z tym nie radzą i potrzebują tego wsparcia. Może właśnie śmierć Oliwiera i jego krótkie życie spowoduje, że dzięki niemu zostanie uratowane jakieś życie, bo my nigdy nie wiemy. Oliwier też zachowywał się jak zdrowe dziecko, nikt nawet nie pomyślał, że mogło być coś nie tak. Więc wydaje mi się, że ten hejt, który jest na mnie wylewany, jest zupełnie bezpodstawny i myślę, że każdy w pewnym dniu odpowie za swoje hejtowanie i mówienie złych rzeczy o drugim człowieku. Zdradziła także w rozmowie, jak obecnie wyglądają jej relacje z Jakubem Rzeźniczakiem.
Nie mamy kontaktu. Tego kontaktu nie ma, nie było i nie będzie. Dla mnie to temat totalnie zamknięty. Chcę odchodzić od bycia kojarzoną z Kubą. Bardziej chce być kojarzona jako mama Oliwierka, która robi coś dobrego dla innych. Nie mogłam liczyć na jego wsparcie i nawet tego wsparcia nie potrzebowałam. Czy Magda obserwuje profil Kuby?
Nie śledzę tego, ale dostaję pewne informacje. Na tym się nie skupiam, bo tutaj nie ma o kim rozmawiać. Ten temat dla mnie jest zakończony. Modelka zamknęła przeszłość. Postanowiła, że stawia na siebie. Gdzie będzie pracować?
Myślę, że będę miała teraz trochę większy luz w tym, co będę robić. Będę wspierała te marki, z którymi chcę współpracować, żeby mieć jak najbardziej wypełniony czas. Mam kilka opcji współpracy stałej, ale nie do końca stałej. Nie chciałabym być w 100% związana z czymś, bo mój stan psychiczny teraz jest ok, ale to jest żałoba. Nie wiesz, kiedy coś może się wydarzyć, ja nie wiem, jak będę czuła się za miesiąc, za dwa. Dlatego uważam, że taka stabilna praca jest potrzebna, ale to wszystko musi być w graniach rozsądku, żeby ja czuła też poczucie, że mam czas na terapię. A ten czas mam wypełniony do maksimum, tego jest tak dużo, ale jak już dopnę wszystkie projekty i to, co będę robiła, to na pewno moi obserwatorzy się o tym dowiedzą. Stępień przyznała, że najgorsza jest dla niej samotność:
Na tę chwilę staram się nie zostawać sama ze sowimi myślami. Znajomi, przyjaciele nie pozwalają mi na to. Owszem, mam chwile refleksji wieczorem, w łóżku i to jest taki moment, kiedy sobie popłaczę i to jest taki upust tych emocji, ale staram się być non stop między ludźmi, aby ten czas był wypełniony do maksimum. Chyba pomału brnę do przodu, mimo wielu przeciwności. W sytuacji bardzo wspiera ją Ania Markowska. Jak rozpoczęła się ich przyjaźń?
Anię znam, ona okazała mi ogromne wsparcie podczas choroby Oliwierka, dlatego ta osoba swoim ogromnym sercem, bezinteresownym wsparciem dała mi poczucie wiary, nadziei i miłości i pójścia do przodu. Jestem jej z całego serca za to wdzięczna, jest to cudowna kobieta. Wierzę, że ta nasza znajomość pozwoli mi przekuć to w coś dobrego. Jak zareagowała na plotki o małżeństwie Ani i Kuby Wojewódzkiego?
Nie wierzę w plotki. Nie słucham medialnych wymysłów, więc na takie tematy się nie wypowiadam. Wyznała także, jak widzi swoje życie w najbliższym czasie.
Żyję chwilą. Doceniam to, co mam. Doceniam każdą godzinę, minutę, sekundę, bo wiem, że każda godzina, minuta i sekunda może być ta ostatnią. Doceniam to życie takim, jakim jest. Układam je zgodnie z zasadami, jakie teraz wyznaję. Pomału chcę iść do przodu, przy okazji budując siebie, ale również być pomocą i motywacją dla innych dla dalszego życia, po takiej tragedii, jaką jest śmierć dziecka. Ja przewartościowuję swoje życie każdego dnia. Spotykam na swojej drodze ludzi, którzy pokazują mi, jak dalej żyć, co zrobić. Uczę się i przewartościowuję to życie codziennie. I przewartościowuję każdą chwilę, bo każda chwila już jest bez Oliwiera i częściowo to, co robię teraz, wcześniej robiłam z nim, teraz robię sama. Jest dużo wspomnień, refleksji i dużo nauki, która mi przychodzi, ale też wiary, że może jeszcze kiedyś będzie pięknie. Co uważa obecnie za najważniejsze?
Najważniejsze jest zdrowie. Jeśli ono jest, to cała reszta przyjdzie. Jeśli mamy zdrowie, dobrych ludzi wokół siebie, którzy wspierają i kibicują, to tak naprawdę masz wszystko. Rodzina, przyjaciele, zdrowie. To jest to, czego mi trzeba i to, co ja mam i za co jestem wdzięczna. Magda zdradziła także, czy jest gotowa na nową miłość.
Moją prywatność na pewno zostawię w przyszłości dla siebie. Za dużo epatowałam swoim uczuciem i relacją z poprzednim partnerem, w związku z tym kolejna relacja, czy kolejny związek na pewno będzie moją prywatnością. Chyba że ktoś nam zrobi zdjęcia, to pewnie wtedy wyjdzie, bo pewnie będą polować, ale sama z siebie na pewno nie będę tego pokazywała. Jak najmniej prywatności, a bardziej pokazywanie tego, co robię ja, dla innych. Zapraszamy was na wywiad.
Magdalena Stępień - oświadczenie Magda Stępień - syn Oliwier Magda Stępień wspomina swojego synka Magda Stępień wspomina swojego synka Magda Stępień wspomina swojego synka