Ewelina Bator wymodliła sobie znak od Żory. Po wyjściu z kościoła wydarzyło się coś niesamowitego. "Wróciliśmy razem do domu"
Informacja o śmierci Żory Korolyova dla fanów tancerza była prawdziwym ciosem. Tuż przed świtami Bożego Narodzenia trafiła ona do mediów i jeszcze długo wiele osób nie mogło się z tym pogodzić. Tancerz, który zdobył sławę, dzięki udziałowi w show zmarł nagle, co wywołało całą falę spekulacji. Super Express podał, że przyczyną był zawał mięśnia sercowego. Informacji tych jednak nie potwierdzili jego najbliżsi. Przeprowadzono sekcję zwłok, ale wyniki również nie zostały ujawnione opinii publicznej.
22.03.2022 | aktual.: 22.03.2022 15:30
Śmierć Żory opłakiwali nie tylko fani i przyjaciele z show-biznesu, ale przede wszystkim jego rodzina. Tancerz osierocił córeczkę Sonię, która jest owocem jego pierwszego małżeństwa. Swoim nagłym odejściem złamał też serce wieloletniej partnerki Eweliny Bator. Trzy miesiące po śmierci ukochanego dostała od niego znak.
Ewelina Bator trzy miesiące po śmierci Żory dostała od niego znak
Ewelina Bator jako pierwsza poinformowała w sieci o śmierci ukochanego. Zamieściła wzruszający post, w którym pożegnała tancerza. Od tamtej pory regularnie na jej profilu pojawiają się upamiętniające go wpisy. Widać, że ich uczucie było tak silne, że nawet śmierć nie zdołała go zakończyć. Cały czas jest ona aktywna w sieci, a w jednym z ostatnich wpisów podzieliła się historią, która wyciska prawdziwe morze łez.
Dokładnie trzy miesiące po śmierci Żory jego ukochana wierzy, że przekazał jej on piękny znak. Opisała, co wydarzyło się podczas jej wizyty w kościele. Gdy byli tam jeszcze razem w świątyni znajdował się motyl.
Ewelina podczas modlitwy poprosiła Żorę o jakiś znak. Wymyśliła, że chce zobaczyć tego motyla. Ku jej zdziwieniu po wyjściu z budynku czekał na nią motyl, który usiadł na palcu, na którym nosi obrączkę ukochanego.
Nie był to jedyny znak tego dnia. Wsiadając do samochodu w radiu leciała piosenka Sarsy, w której śpiewa refren o motylach. Następnie do Eweliny dotarła wiadomość od koleżanki, która opowiedziała jej o tym, że w cerkwi spotkała motyla.
Trzeba przyznać, że to, co opisuje Ewelina, jest tak wzruszające i pełne nadziei, że trudno nie dać wiary temu, że Żora rzeczywiście dał jej znak. Jeżeli to jedynie dzieło przypadku, to i tak historia jest pokrzepiająca.