Córka Hulka Hogana chce kolejnej sekcji zwłok. Przedstawiła swoje wątpliwości
Brooke Hogan nie daje za wygraną i kwestionuje oficjalną przyczynę śmierci swojego ojca, Hulka Hogana. Ujawniła, że ciało sportowca nie zostało jeszcze skremowane, a ona sama jest gotowa zapłacić za powtórną sekcję zwłok, by poznać prawdę.
24 lipca świat wrestlingu pogrążył się w żałobie – zmarł Hulk Hogan, właściwie Terry Gene Bollea, ikona amerykańskiej rozrywki i jeden z najbardziej rozpoznawalnych zawodników w historii WWE. Miał 71 lat. Raport koronera wskazał, że śmierć miała charakter naturalny, a bezpośrednią przyczyną był zawał serca. Dodatkowo ujawniono, że Hogan cierpiał na migotanie przedsionków oraz przewlekłą białaczkę limfocytową, o której wcześniej nie informowano publicznie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
Doda o swojej gwieździe w Alei Gwiazd. Czy zostałaby sportowcem, gdyby nie muzyka?
Córka Hulka Hugana ma wątpliwości co do diagnozy. Jej tata miał dobre wyniki
Do tej wersji zdarzeń nie jest przekonana córka zmarłego, Brooke Hogan. Podkreśliła, że jej ojciec miał dobre wyniki badań krwi, więc oficjalne ustalenia wzbudzają jej podejrzenia.
Nie sądzę, by ktokolwiek podejrzewał nieuczciwą grę, ale miał on bardzo skomplikowaną historię medyczną. Jak to się stało, że nikt nie zauważył wysokiego poziomu białych krwinek? To mnie najbardziej martwi - mówiła córka Hogana w programie "Bubba The Love Sponge".
Broke Hogan zaprzeczyła też doniesieniom o kremacji ciała – ciało nadal znajduje się w kostnicy. Jest też skłonna zapłacić za powtórną sekcję zwłok, jeśli to ujawni całą prawdę o jego stanie zdrowia. Do tej pory o skremowaniu wrestlera nie ma nawet mowy.
Żona Hulka Hogana ostatnich tygodniach męża. Nie była gotowa na koniec
Po śmierci wrestlera, w mediach społecznościowych wypowiedziała się także jego żona, Sky Daily. Ona również podjęła kroki, by lepiej zrozumieć okoliczności zdarzenia, choć zaledwie dwa tygodnie przed odejściem ukochanego dementowała pogłoski o złym stanie zdrowia, i twierdziła, że "jego serce jest silne, a żadna z plotek o śpiączce czy uszkodzeniu mózgu nie jest prawdziwa". Do końca jednak wierzyła, że będzie dobrze.
Nie byłam gotowa, a moje serce jest w kawałkach. Borykał się z problemami zdrowotnymi, ale naprawdę wierzyłam, że je przezwyciężymy. Wierzyłam w jego siłę. Myślałam, że mamy jeszcze więcej czasu - czytamy w jej oświadczeniu.