Anna Wendzikowska o sprawie z alimentami Moniki Mrozowskiej. "Słyszę, że jestem alimenciarą" [WIDEO]
Anna Wendzikowska jest mamą dwóch uroczych dziewczynek: Kornelii i Antoniny. Rozstała się z ojcami obydwu córeczek. Jak postrzega swoją rolę? Czy dotyka ją cała ta sytuacja?
Anna Wendzikowska samodzielnie wychowuje córki
Cały polski show biznes rozgrzała niedawna afera z alimentami Moniki Mrozowskiej w roli głównej. Aktorka odpowiedziała fanom, którzy zarzucali jej, że podróżuje po świecie za alimenty dzieci. Okazało się, że te pieniądze nie są na tyle wysokie, by cała rodzina korzystała z nich w ten sposób, a gwiazda od ćwierć wieku intensywnie pracuje, by pozwolić sobie czasem na odpoczynek.
Do odpowiedzi niejako wywołany został ojciec jej dwóch córek, a następnie całe mnóstwo osób zajmowało stanowisko w tej sprawie, opowiadając się po którejś ze stron. Czy Anna Wendzikowska także ma przemyślenia związane z tą aferą?
Staram się nie oceniać. Generalnie uważam, że nie ma sensu brnąć w tego typu sytuacje, które wyeskalowały do rozmiarów, których Monika nie przewidziała i nie zamierzała takiej sytuacji wytworzyć. Rozumiem ją z tego punktu, że utrzymując siebie i dzieci również słyszę, że jestem alimenciarą i latam za pieniądze, które dostaję z alimentów. Z jednej strony tego nie komentuję, bo uważam, że cisza jest lepsza i nic mi to nie robi, mogę sobie pozwolić na to, żeby to przemilczeć, bo ja wiem jaka jest prawda i nie potrzebuję nic nikomu udowadniać.
Anna Wendzikowska mówi o patriarchacie
Dziennikarka przyznaje, że czasami rozumie ludzi, którzy nie są w stanie milczeć, gdy wiele osób, które nie znają ich sytuacji, żąda wyjaśnień albo oskarża ich o coś. Anna Wendzikowska powiedziała też jak, jej zdaniem, wygląda życie kobiet po rozstaniu.
Na pewnym poziomie jestem w stanie zrozumieć taką reakcję, gdzie ktoś w pewnym momencie nie wytrzymuje od nadmiaru komentarzy, które są krzywdzące, nieprawdziwe. Mam wrażenie, że my kobiety dużo częściej dostajemy po głowie i ten patriarchalny model społeczeństwa jeszcze pokutuje i w różnych sytuacjach- czy rozstań, czy zdrad, czy rozwodów czy dzielenia opieki nad dziećmi często kobietom się dostaję bardziej i to mnie jakoś boli, bo sama jestem kobietą i mam dwie córki, które w ten świat wchodzą. Więc na pewnym poziomie jestem w stanie to zrozumieć.
Co wy na to?