Siostra Ani Przybylskiej o ostatnich chwilach życia gwiazdy. Wspomina największy koszmar z jej życia
Anna Przybylska była aktorką, którą publiczność pokochała nie tylko za znakomite kreacje aktorskie, ale także za niezwykle ciepłą i wrażliwą osobowość. Wiadomość o jej śmierci zasmuciła tysiące osób i była ciosem nie tylko dla jej fanów, ale przede wszystkim dla rodziny, która patrzyła jak Przybylska walczy z potworną chorobą.
Wśród najbliższych osób, które towarzyszyły gwieździe do ostatniej chwili, była jej siostra – Agnieszka Kubera. Kobieta pracuje w gabinecie tomografii komputerowej. To właśnie jej Przybylska w rozmowie telefonicznej, zdradziła symptomy swojej choroby. Gwiazda Złotopolskich powiedział o bólach w dolnej części brzucha i poprosiła, by zrobiła jej tomografię. Agnieszka zadzwoniła więc do swoich koleżanek i umówiła wizytę w najbliższy wolny weekend.
Przybylska, zostawiając wcześniej dzieci pod opieką siostry, udała się do szpitala. W trakcie badania tomograficznego do siostry aktorki zadzwoniła znajoma lekarka z niepokojącymi wieściami. Okazało się, że dostrzegła niepokojące zmiany i konieczne było kolejne badanie USG oraz operacja:
Lekarka zdążyła do mnie zadzwonić: „Tu coś jest – mówi – ale na razie się nie martw, bo jeśli nawet, to pewnie zmiana łagodna”. Na to wchodzi Ania: „Wiesz co, doktor powiedziała, że tam nic nie ma”. Potem wróciłam do rozmowy z lekarzem: „Przecież nie powiem dziewczynie, która wsiada do auta, że ja już coś widzę”. Wieczorem zadzwoniła, że musimy Ance załatwić wizytę u chirurga. Zrobili jej kolejne USG, ale cały czas obowiązywała wersja o zmianie łagodnej. Dopiero na stole operacyjnym okazało się co innego – przyznała Agnieszka Kubera.
Na stole operacyjnym wykryto zmiany nowotworowe. Aktorka zmarła półtora roku po diagnozie. Osierociła trójkę dzieci i pozostawiła także wieloletniego partnera Jarosława Bieniuka, z którym planowała wziąć ślub w 2015 roku.
Rodzina do końca życia Ani wierzyła, że aktorka wyjdzie z tej choroby. Nadzieję dawały im statystyki jednej z klinik, w której leczyła się Przybylska:
Gdy już wiedzieliśmy, że jest niefajnie, uczepiliśmy się statystyk. „Na bank jesteś w tych dwóch procentach, które dożywają pięciu lat!”. Pięć lat to dużo. Wszystko może się zmienić w leczeniu. Później się okazało, że niefajnie jest być w tych dwóch procentach – przyznała Agnieszka w jednym z wywiadów.
Ania była świadoma tego, że umrze. Niedługo przed śmiercią przyznała:
Przychodzi taki moment, kiedy pacjent chce umrzeć, a i rodzina chce, żeby odszedł.
Podobno zdanie to padło w momencie, w którym Przybylska siedziała przy stole ze swoją agentką. Bieniuk karmił ich najmłodszego syna, a zapłakana Agnieszka nakładała posiłek na talerze.
Jedno jest pewne, odeszła legenda…