Anna Dymna miała wypadek w drodze na plan zdjęciowy. "Czepiała się życia"
Anna Dymna jest jedną z najpopularniejszych aktorek w Polsce. Fani cenią ją za jej profesjonalizm, talent, urodę i dobre serce. O mały włos, a mogła zginąć podczas drogi na plan zdjęciowy.
20.07.2024 22:13
Anna Dymna zyskała ogromną popularność dzięki swojej roli w filmie "Znachor" z 1982 roku, reżyserowanego przez Jerzego Hoffmana. Grając postać Marysi Wilczur, zyskała ogromną sympatię widzów. Dymna zagrała również w popularnych polskich komediach, takich jak "Kochaj albo rzuć" oraz "Nie ma mocnych", gdzie bawiła publiczność swoim talentem komediowym, tworząc postaci pełne ciepła i humoru.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Anna Dymna grała w węgierskim filmie
W latach 70. XX wieku aktorka cieszyła się niezwykłą popularnością, nie tylko wśród polskich widzów i reżyserów. Doceniali ją także za granicą. W 1978 roku otrzymała rolę w "Węgierskiej rapsodii" u Miklósa Jancsó. Zdjęcia odbywały się na Węgrzech, Anna Dymna musiała więc po spektaklach, które grała w Polsce, jechać autem nocą na plan zdjęciowy.
Widząc, jak młodemu chłopcu głowa opada ze zmęczenia na kierownicę, nie mogła spać. Co chwila go budziła. Na granicy węgiersko-czeskiej zażądała, żeby się zatrzymał i chwilę zdrzemnął; na planie stale się czeka, więc nic się nie stanie, jeśli przyjadą dwie godziny później. Chłopiec ze zdenerwowanie nie mógł zasnąć, po pół godziny ruszyli więc w dalszą drogę. Co pewien czas jednak się zatrzymywał i biegał dookoła samochodu - można przeczytać w biografii artystki, autorstwa Elżbiety Baniewicz.
Anna Dymna miała wypadek w drodze na plan. Ledwie uszła z życiem
Niestety, w pewnej chwili sen zmorzył całą trójkę, podróżującą do Budapesztu. Auto uderzyło w słup latarni. To aktorka ucierpiała najbardziej.
Kierowca miał krwotok z nosa, tłumaczowi pękł kciuk, a jej (Anny Dymnej — przyp. red.) i tylnej części samochodu nie było. Znaleźli ją kilkadziesiąt metrów dalej, po drugiej stronie szosy, w fotelu zawieszonym na żywopłocie. Nieprzytomną - opisała biografka.
Anna Dymna miała połamane żebra, przebite płuca, uszkodzony kręgosłup i silny wstrząs mózgu, a jeden z palców prawej ręki trzymał się tylko na skórze.
W węgierskim szpitalu, leżąc bez ruchu, odzyskując świadomość i po chwili ją tracąc, doświadczyła czegoś nieprawdopodobnego. Człowiek naprawdę zagrożony czepia się życia za wszelką cenę. Dopiero wtedy zrozumiała, jak bardzo mimo wszystko chce żyć - twierdzi Elżbieta Baniewicz.
Po powrocie z węgierskiego szpitala do Polski Anna Dymna znów musiała być hospitalizowana. Tym razem stwierdzono u niej pęknięcie miednicy, co uniemożliwiało jej chodzenie. Rehabilitacja i powrót do zdrowia zajęły jej kilka miesięcy. Jednak Dymna nigdy się nie poddała. Gwiazda kończy dziś 70 lat.