"Z Gosią nie było kontaktu". Świat muzyki żegna Małgorzatę Pruszyńską z De Su
Małgorzata Pruszyńska, piosenkarka znana z De Su, nie żyje. Artystka została pożegnana nie tylko przez koleżanki z zespołu, ale także inne osobistości ze świata muzyki. Głos zabrał m.in. gitarzysta De Mono.
17 kwietnia świat polskiej muzyki obiegła smutna wiadomość. Piosenkarka znana z zespołu De Su, Małgorzata Pruszyńska, odeszła. O śmierci artystki poinformowała jej córka Jaśmina za pośrednictwem Facebooka. Informację przekazał dalej zespół Varius Manx, na którego profilu możemy przeczytać: "Gosiu pisałaś, że życie cudem jest. Niech te piękne słowa niosą miłość i pokój u ludzi".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Daria Ładocha podała przepis na święta. "Nie powinniśmy wydawać za dużo pieniędzy"
Małgorzata Pruszyńska nie żyje. Pożegnały ją koleżanki z zespołu
Pamięć o artystce szybko uhonorowały jej koleżanki z zespołu. Beata Kacprzyk napisała na Facebooku długą, emocjonalną wiadomość. Podkreśliła, jak istotna nie tylko w funkcjonowaniu zespołu, ale także w jej własnym życiu była Pruszyńska.
Połączenie wielkiej wrażliwości, artystycznego szaleństwa oraz siły, co jak wiemy nie zawsze idzie w parze. I właśnie ten jej wielki power, który miała pozwalał nam wyważać niejedne drzwi, które być nigdy by dla nas się nie otworzyły. Byłyśmy jak siostry. Wszystkie trzy, tak więc wraz z odejściem Gosi straciłam znaczną część siebie. Zgasło kolejne światło w moim życiu - czytamy.
Znacznie krótszą wiadomość zostawiła Katarzyna Rodowicz, załączając kadr z teledysku do "Kto wie" i pisząc:
Piękne czasy. Do zobaczenia kochana.
Gitarzysta De Mono o Pruszyńskiej: "Nie było kontaktu"
Tuż po śmierci Pruszyńskiej wypowiedział się m.in. gitarzysta De Mono, Piotr Kubiaczyk. Był osobą, dzięki której debiutancki album De Su ujrzał światło dzienne, jako że do niego należała wytwórnia Zic Zac. W wypowiedzi dla "Faktu" przyznał, że z piosenkarką nie było w ostatnich czasach kontaktu.
Z Gosią ostatnio nie było kontaktu, bo z tego co wiem, chyba wyjechała do Niemiec. Poznaliśmy się z dziewczynami, gdy wraz z Markiem Kościkiewiczem byłem właścicielem wytwórni Zic Zac. To myśmy wydali im tę pierwszą płytę. Dopóki nie sprzedaliśmy wydawnictwa, to był nasz zespół. No i do tego wzięliśmy je na trasę De Mono jako chórek. (...) Małgosia była zawsze najbardziej zakręcona i bardzo emocjonalnie nastawiona na śpiewanie. Ona najbardziej przeżywała - przekazał.