TYLKO U NAS! Badach i Kwaśniewska mieli OBAWY przed współpracą. "Miałam wątpliwości, czy to nie będzie rozwodogenne"
Aleksandra Kwaśniewska odsłania kulisy współpracy z Kubą Badachem – od pierwszych prób po tworzenie utworów na "Radio Edit"! Nasza reporterka Karolina Motylewska rozmawiała z nimi o emocjach, stresie i tajemnicach studia.
Kuba Badach odpalił muzyczną petardę: jego nowy, wydany 14 listopada album "Radio Edit" został nagrany na żywo, bez poprawek i sztuczek. Na płycie znalazło się 10 utworów rozwijających idee znane z jego poprzedniego, platynowego albumu "Oldschool" - ukłonu w stronę klasyki popu, soulu i funku lat 80. Największą sensacją jest jednak fakt, że wszystkie teksty wyszły spod pióra Aleksandry Kwaśniewskiej, żony artysty. Jak im się współpracowało?
CZYTAJ TAKŻE: Badach miażdży "artystów" korzystających z playbacku. "Czym to się różni od odpuszczenia płyty w samochodzie?"
Tak powstawały hity Kuby Badacha: Kwaśniewska o kulisach
Aleksandra Kwaśniewska weszła do świata muzyki Kuby Badacha nieśmiało, ale od razu z mocnym efektem.
Kulisy tej historii sięgają roku 2017, kiedy pomogłam Kubie przy jego poprzedniej solowej płycie, pisząc teksty do trzech utworów, bo wciąż ich brakowało. Były już jakieś podejścia. Kuba chciał, żeby piosenki były po angielsku, ale to, co powstawało, nie do końca odpowiadało jego oczekiwaniom. A że zbliżał się termin nagrań i wejścia do studia, zaproponowałam nieśmiało, że mogę spróbować coś napisać. Kuba powiedział: "No to próbuj".
Jej pierwszy tekst - "The Wall of Kindness" - wzruszający list ojca do syna pokazał, że Kwaśniewska ma talent do słowa. Z nieśmiałej pomocniczki stała się pełnoprawną autorką wszystkich tekstów na nowej płycie Kuby Badacha.
I tak to właśnie się zaczęło. (...) Tamte współprace były dopiero początkiem. Teraz, kiedy Kuba zabrał się za materiał na "Radio Edit", właściwie od razu zaproponował, żebym znów napisała kilka tekstów. Zaczęło się od tego, że Kuba zapytał, czy nie chciałabym spróbować. Wysłałeś mi kilka demówek z komentarzem: "Zobacz, może do którejś coś ci się ułoży, może coś usłyszysz". A mnie akurat wszystkie się spodobały, więc powiedziałam: "Wiesz co? Do każdej coś słyszę". Na co on: "No to pisz wszystkie". Potem dosyłał mi kolejne i kolejne utwory. I tak wyszło, że napisałam teksty do wszystkich.
CZYTAJ TAKŻE: Kuba Badach o małżeństwie. Ten detal zmienił wiele
Aleksandra Kwaśniewska: Piszę zwykle na komórce
Kwaśniewska zdradza, że każdy tekst to emocjonalna bomba, a pokazanie go Kubie to moment prawdziwej próby. Jego reakcja może albo podciąć skrzydła, albo dać potężny wiatr w żagle twórczej pasji.
Najbardziej zestresowana byłam chyba przy tamtej poprzedniej płycie, bo to były nasze pierwsze wspólne kroki. Teraz miałam już więcej doświadczenia, a po drodze pojawił się też projekt "Liczy się tylko to" dla Disneya, więc uwierzyłam bardziej w to, że potrafię napisać coś, co Kuba "kupi", co mu się spodoba. Mimo to za każdym razem ten moment wysyłania tekstu jest dla mnie stresujący. Piszę zwykle na komórce, najczęściej w ruchu: na spacerze, czasem nawet na nartach. Muszą mi się zmieniać obrazy przed oczami, wtedy mam najwięcej pomysłów. Potem przepisuję wszystko do notatek i udostępniam Kubie.
"Miałam wątpliwości, czy to nie będzie rozwodogenne"
Kuba Badach przyznał natomiast, że wspólne pisanie muzyki z żoną mogłoby prowadzić do konfliktów o brzmienia i szczegóły kompozycji.
Zaczęlibyśmy się spierać o brzmienia, o linię basu, o akordy. To jest moje pole, tam działa też moje ego, więc z pewnością doszłoby do zderzeń. A tak jest trochę tak, jakbyśmy wchodzili do pustego domu. Ja zajmuję się murarstwem, a Ola - stolarką. Ona jest fachowcem w swojej dziedzinie, ja w swojej. Nie wchodzimy sobie w paradę: ona wie, że musi zrobić meble na odpowiedni wymiar, piękne i satysfakcjonujące dla niej. Ja wiem, że ściany muszą być równe. A na końcu ludzie wchodzą do tego pomieszczenia i mówią: "Kurczę, ładne ściany, dobrze to ktoś wymyślił."
Aleksandra Kwaśniewska podkreśliła, że ich sukces wynika z podobnej wrażliwości i spojrzenia na świat, dzięki czemu łatwo się rozumieją. Dodała, że Kuba zwykle akceptuje jej przekaz, a poprawki dotyczą jedynie drobnej "kosmetyki" w brzmieniu czy liczbie sylab. Na początku współpraca z nim nie była jednak kolorowa i generowała spory stres.
Powiem szczerze, że na początku bardzo się bałam. Widziałam, jak Kuba pracuje z innymi tekściarzami. Potrafi być brutalnie szczery, krytyczny, wymagający. Nie niemiły, ale naprawdę surowy. Miałam więc wątpliwości, czy to nie będzie wręcz rozwodogenne. Ale jakoś się udało.