Nie żyje syn Bartłomieja Topy. Z bólem opowiedział o jego ostatnich chwilach życia
24.08.2018 14:20, aktual.: 24.08.2018 16:52
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
To była okropna tragedia. 17 lat temu, trzy godziny po przyjściu na świat, zmarł synek Bartłomieja Topy - jednego z najbardziej rozchwytywanych aktorów w Polsce. Chłopczyk urodził się z nieuleczalną, śmiertelną wadą serca. Ta strata odcisnęła na artyście ogromne piętno i sprawiła, że na długi czas zamknął się w sobie.
W najnowszym wywiadzie, którego udzielił magazynowi Pani po raz pierwszy tak wylewnie opowiedział o tym traumatycznym wydarzeniu:
Dla mnie najtrudniejszym doświadczeniem w życiu była śmierć mojego syna. Jak widziałem go w inkubatorze. Wiedziałem, że ma w sercu wspólny kanał przedsionkowo-komorowy, co oznaczało, że nie zobaczę, jak będzie dorastał. Zmarł tuż po urodzeniu, trzy godziny później. I wtedy zadałem sobie pytanie: dlaczego? Gdzie jest sens życia? I ja sobie to pytanie zadaję nieustająco. Każdy dzień staram się przeżywać tak, jakby był ostatnim. - powiedział Topa
Aktor wyznał również, że śmierć syna bardzo go odmieniła. Patrzy teraz na życie zupełnie inaczej:
Śmierć Kajtka przewartościowała moje życie, spojrzenie na ludzi, na codzienność. Z myślenia o tym, że jest coś po, że będzie kiedyś, na myślenie, że najważniejsze jest to, co tu i teraz. Dzisiaj. Że nie ma przyszłości. I to jest mój raj - dodał
Dobrze, że z tak trudnego doświadczenia potrafił wyciągnąć choć promyk nadziei i czegoś lepszego.