Przygnębiona Dorota Zawadzka pożegnała ojca swoich synów w gorzkim wpisie. "Próbował być mężem"
Dorota Zawadzka, czyli Superniania, przekazała informację o śmierci swojego byłego męża. Para doczekała się dwóch synów, o których wspomniała w poście. "Boli mnie serce".
26.06.2024 17:26
Dorota Zawadzka wyszła za Romana Zawadzkiego jeszcze w czasie studiów. Starszy od niej pracownik naukowy Uniwersytetu zaimponował jej swoją wiedzą i erudycją. Para doczekała się dwóch synów: Andrzeja i Pawła. Zawadzcy rozwiedli się w 2006 roku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zmarł były mąż Doroty Zawadzkiej
Superniania poinformowała o śmierci byłego męża 12 czerwca 2024 roku. Przekazała w poście, co ją w nim urzekło, gdy się poznali.
Gdy go poznałam, był świetnym facetem. Dusza towarzystwa, dobrze wykształcony, kilka języków, lekkie pióro, światły umysł. Inteligencja i poczucie humoru - napisała.
Dorota Zawadzka przyznała, że choć się rozwiedli, spędzili ze sobą także dobre chwile, a ich synowie byli ich wspólnym skarbem.
Próbował być mężem. Zostawił po sobie trzech wspaniałych młodych mężczyzn, Michaela, Pawła i Andrzeja. Dwaj z nich to nasze wspólne, najlepsze dzieło. [...] Spędziliśmy ze sobą wiele dobrych lat. Niech pozostanie po nim dobre wspomnienie. Mam nadzieję, że tam, gdzie jest, już nie cierpi.
Dorota Zawadzka jest w żałobie
Pogrzeb Romana Zawadzkiego odbył się 25.06.2024 w Warszawie. Mężczyzna spoczął na Cmentarzu Bródnowskim. Dorota Zawadzka przyznała, że jest przygnębiona, zwłaszcza że jej synowie cierpią z powodu utraty ojca.
Nie mogłam spać. Dziś trudny dzień. Szczególnie dla moich synów. Będę przy nich. Boli mnie serce, gdy widzę jak cierpią - napisała na Facebooku.
Psycholożka przekazała też kilka szczegółów na temat przechodzenia żałoby, co z pewnością pomoże tym fanom, którzy niedawno stracili kogoś bliskiego.
Przeżywanie straty jest bardzo indywidualnym procesem i nie ma określonego limitu czasowego. Podobnie jest także z żałobą, która mimo że jest podyktowana kulturowo lub religijnie i ma swoje etapy, także trwać może tyle, ile potrzebuje osoba ją przeżywająca.