Paulina Lenda wyszła za mąż za Piotra Kozuba – gitarzystę zespołu Our House By The Lake. Gwiazda show TVN-u pochwaliła się zdjęciami z ceremonii i ślubną sesją na Facebooku. Do galerii zdjęć dołączyła długi opis, w którym podzieliła się z przyjaciółmi i fanami swoimi wrażeniami po ślubie:
Wymarzyliśmy sobie dziki, rustykalny ślub. (...) Ukochany mój oświadczył mi się w listopadzie. Założenie było takie, by nie czekać przez kolejny rok, kolejne lata, a ślub wziąć za kilka miesięcy! W wolnych chwilach, walcząc ze śniegiem, przejechaliśmy kawał drogi po naszych pięknych górskich terenach. W ciągu dwóch tygodni znaleźliśmy to wymarzone miejsce i tak, jak planowaliśmy, pod choinkę nasi najbliżsi dostali zaproszenia na nasz ślub. (...) Stało się! Zostałam żoną miłości mojego życia i to był ten upragniony przez nas czas - czas świętowania i odpoczynku!
Lenda zdradziła, że na gości czekał tort z pizzy, a także potrawy kuchni wege:
Wypaliło wszystko - moje niespodziankowe - ukrywane do ostatniej chwili - jam session z ulubionymi muzykami Piotra, niespodzianka od kilku moich uczniów, którzy wykonali dla nas nawet numer The Swell Season, nasz najwspanialszy tort z pizzy! Były łapacze snów, które mają strzec naszych gości! Do tego, choć wojna domowa z tego powodu była ogromna, kompromisowe menu (z wegańskimi i wegetariańskimi daniami i osobnym stołem wiejskim z możliwością dokrojenia sobie czegoś przez paskudnych mięsożerców ;) zdało egzamin! Po ciastach, choć rozpuszczonych - nie został ślad! Nawet największa inspiracja mojego męża - pan Wojciech Waglewski zgodził się „pojawić" na naszej uroczystości i nagrał swoje życzenia, robiąc mu jeszcze jedną niespodziankę! Pogodziliśmy też playlistę - od rock’n’roll’a po obiedzie, po nocny funk i elektroniczną muzykę nad ranem przy stroboskopie. I przeżyliśmy prywatne "Drag Queen Show”, o którym nic nie wiedzieliśmy, zorganizowane przez naszych przyjaciół na oczepiny, na którym nawet moje babcie bawiły się jak nastolatki… A na deser kajaki i pontony na "poprawinowym spływie”! Może tylko pierwszy taniec był klapą, bo choć podpowiadali, by wyobrażać sobie, że wszyscy dookoła są nadzy - nic nie pomogło…
Tuż po ceremonii Paulina i Piotr zdecydowali się na wykonanie identycznych tatuaży, które tylko przypieczętowały ich silne uczucie:
Dostaliśmy też drugie obrączki w postaci tatuaży, które sprezentowali nam nasi znajomi!
Gratulujemy i życzymy wszystkiego dobrego na nowej drodze życia :)