Melania Trump kończy kadencję, zrywając z wieloletnią tradycją Białego Domu. To nie wydarzyło się od 70 lat!
Już jutro odbędzie się zaprzysiężenie nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych – Joe Bidena. W wyborach jego głównym kandydatem był ustępujący ze stanowiska Donald Trump. W dalszym ciągu nie może się on pogodzić z tym, że musi opuścić Biały Dom. Tuż po ogłoszeniu wyników wyborów, nie mogąc przełknąć goryczy porażki, polityk twierdził, że zostały one sfałszowane. Wystosował nawet wnioski do sądów w kilku stanach, by podważyć wiarygodność głosowania. Zarzuty po rozpatrzeniu okazały się bezpodstawne.
19.01.2021 | aktual.: 19.01.2021 16:33
W ostatnim głosowaniu elektorat zdecydowanie opowiedział się za kandydatem startującym z ramienia Partii Demokratycznej. Ryzykowna i dosyć kontrowersyjna polityka, którą prowadził znany biznesmen, nie spotkała się z aprobatą Amerykanów. Trump jednak nadal ma w Stanach Zjednoczonych spore grono zwolenników, którzy ostatnio zaatakowali Kapitol. W wyniku zamieszek aż 4 osoby poniosły śmierć, a 50 zostało aresztowanych.
Po szeroko komentowanym incydencie Donald opublikował film, w którym nawoływał do zaprzestania wszystkich działań, ale podkreśli, że wybory zostały "skradzione". Jego słowa spowodowały, że został zablokowany przez największe social media. Dostał bana między innymi od serwisów: Facebook, Instagram, YouTube i Twitter.
Melania Trump łamie tradycję Białego Domu. Afront wobec Jill Biden
Nie tylko polityka Trumpa była kontrowersyjna, ale także postawa Pierwszej Damy. Melania Trump nieraz zaskakiwała swoim zachowaniem. Odchodząc z Białego Domu prezydent i jego żona nie zamierzają ukrywać swojej niechęci do Joe Bidena i jego małżonki Jill. Dowód?
Od 70 lat tradycją jest, że ustępująca Pierwsza Dama oprowadza swoją następczynię po rezydencji prezydenta i pokazuje jej wszystkie zakamarki posiadłości. To wszystko odbywa się w momencie, gdy ustępująca głowa państwa popija herbatkę ze swoim następcą w Gabinecie Owalnym.
W tym wypadku tradycji nie stanie się zadość, ponieważ ani Donald Trump, ani jego małżonka nie zaprosili nowej pary prezydenckiej do Białego Domu, a co więcej – nie mają zamiaru uczestniczyć w zaprzysiężeniu nowego prezydenta. Rzecznik Jill Biden potwierdził w rozmowie z Daily Mail, że nikt z Białego Domu nie kontaktuje się z nimi w tej sprawie.