Tak OSZUKUJĄ influencerzy. Żenada goni żenadę. Kupowanie lajków to nic przy innych pomysłach
Media społecznościowe cieszą się ogromną popularnością. Niemal na każdym kroku można spotkać ludzi przeglądających je na swoich tabletach czy smartfonach. Zdarza się jednak, że rzeczywistość przedstawiana w sieci jest nieco podkoloryzowana. Tak przynajmniej twierdzi Portal przedsiębiorcy, który podaje, że konsekwencją mogą być silne wahania poczucia własnej wartości:
05.02.2021 | aktual.: 05.02.2021 17:56
Jak influencerzy oszukują w mediach społecznościowych?
Nick Balton, który wyprodukował dla HBO film dokumentalny Podróbki Sławy, zaprezentował, że idealny świat osób znanych z sieci opiera się na iluzji.
Z oficjalnych danych, które podano na początku produkcji, wynika, że ponad 40 milionów użytkowników na Instagramie ma ponad 40 milionów fanów. Kolejnych 100 milionów może liczyć na wsparcie ponad 100 tysięcy obserwatorów. Dowodziłoby to, że nawet 140 milionów osób mogłoby uchodzić za popularne. Raczej nie można mieć wątpliwości, że te dane mijają się z prawdą.
Producenci dokumentu Podróbki sławy postanowili zbadać ten problem z bliska. Chcieli sprawdzić, czy są w stanie sprawić, że trzy nikomu nieznane wcześniej osoby, staną się popularne w sieci i przyciągną potencjalnych reklamodawców. Zorganizowali casting, w którego ramach wybrali niczym niewyróżniających się mieszkańców Los Angeles: Dominique, Chrisa oraz Wyliego.
W pierwszej kolejności zafundowano im spektakularne metamorfozy. Potem kupiono followersów na specjalnie przeznaczonej do tego stronie. Każdy z nich zyskał po 7500 fanów, za co zapłacono 119 dolarów. Chodzi oczywiście nie o fizyczne osoby, a boty, które za dodatkową opłatą mogą nawet lajkować i komentować posty. Z tego rozwiązania korzystają znane osoby:
Kupowanie lajków to dopiero początek. Próbowano przekonać internautów, że aspirujący celebryci prowadzą luksusowe życie. Pokazano m.in. "zabiegi w spa". Dominique kąpała się w płatkach róż, gdy umieściła zdjęcie w sieci, oznaczyła luksusowy ośrodek. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że sesja odbywała się na jej podwórku.
Nieco później twórcy dokumentu wynajęli dla Dominique prywatną willę, by mogła udawać, że w niej mieszka i otacza się luksusem.
Z kolei Chrisa zaproszono na pokład prywatnego odrzutowca, gdzie zrobiono mu sesję zdjęciową. To okazało się iluzją. Samolot był jedynie atrapą.
Po trzech miesiącach inwestycja zaczęła przynosić efekty. Do Dominique zaczęły się zgłaszać pierwsze marki, oferujące swoje produkty. Chociaż konta panów także zaczęły się cieszyć coraz większym zainteresowaniem wśród potencjalnych reklamodawców, ci wycofali się z projektu.
Gdy aspirująca celebrytka zbliżyła się do 100 tysięcy odbiorców, marki same się do niej zaczęły zgłaszać. Zaproszono ją nawet na darmową wycieczkę VIP do Las Vegas, gdzie miała promować pewną markę odzieżową. Dostrzegła, że ubrania, które miała polecać, były koszmarnej jakości.
Co myślicie o tego typu eksperymentach?