To skandal, jak została potraktowana w szpitalu córka Janusza Gajosa! I to tylko dlatego, że ma znanego ojca
Janusz Gajos poznał Barbarę Nabiałczyk, telewizyjną realizatorkę Kabaretu Olgi Lipińskiej, w 1978 roku. Oboje byli wtedy w związkach małżeńskich. Miłość jednak wygrała, a niedługo potem na świat przyszła ich córka Agata. Sielanka jednak nie trwała długo i związek nie przetrwał kryzysu. Aktor rozwiódł się z matką swojego dziecka, jednak dziewczyna zawsze mogła na niego liczyć.
Agata zradziła, jak żyje się z tak znanym nazwiskiem?
Córka Janusza Gajosa o przykrości, jaka ją spotkała w szpitalu
Barbara Nabiałczyk zmarła w 2009 roku w wieku 60 lat. Cierpiała na chorobę nowotworową. Po jej śmierci relacje Agaty i Janusza Gajosa bardzo się ociepliły. Co więcej – jego córka stała się dla słynnego aktora autorytetem. Agata Gajos jest psycholożką, założyła rodzinę i ma nastoletniego syna Aleksandra. Być może te czynniki sprawiły, że słynny aktor zaczął patrzeć na córkę z autentycznym podziwem. Sam jest od dawna w udanym małżeństwie z Elżbietą, którą poznał podczas pracy w Teatrze Starym w Krakowie.
W jednym z wywiadów Agata wyznała, jak żyje się ze znanym nazwiskiem.
Ludzie postrzegali mnie przez pryzmat ojca – i nauczyciele, i znajomi. Nie uciekałam od tego, że jestem córką Janusza Gajosa, bo wydaje mi się, że to raczej powód do dumy. Ale czasami, kiedy słyszę, że nazwisko pomogło mi w życiu, odpowiadam: „Tyle razy pomogło, ile zaszkodziło” — wyznała.
A w rozmowie z Vivą! opowiedziała, co spotkało ją w trakcie pobytu w szpitalu. Córka aktora została nieprofesjonalnie potraktowana przez personel, a to wszystko z powodu tego, kim jest jej ojciec.
Gdy trafiłam do szpitala, to po odwiedzinach taty przyszła mnie ostrzec pewna pani, która usłyszała rozmowę pielęgniarek. Jedna z nich mówiła o mnie: „W pałacu żyje, ma kasę, to niech zobaczy, jak wygląda prawdziwe życie”. I za każdym razem, gdy robiła mi zastrzyk, to „zupełnie niechcący” wbijała igłę w straszny sposób — opowiadała.
Agata zdradziła, że podobne sytuacje towarzyszyły jej bardzo często, na przykład na uczelni.
Miałam zapalenie płuc, nie było mnie ze trzy tygodnie. Umówiłam się z wykładowcami, że nadrobię stracone zajęcia. Większość zgodziła się, ale jedna pani profesor powiedziała: „Znam te dzieci artystów, już miałam z takimi do czynienia!”. Słysząc to, dostałam szału. Poszłam do opiekunki roku i poprosiłam, żeby wpisała mi dwóję, bo ja chcę zaliczyć ten przedmiot u kogoś innego. Co ma piernik do wiatraka?! To, czy jestem chora albo olewam zajęcia, nie ma nic wspólnego z tym, czyją jestem córką — Gajosa czy Kowalskiego! - mowiła.
Jednka jeśli chodzi o ojca, to kobieta ma mnóstwo miłych wspomnień i podkreśla, że zawsze mogła liczyć na Janusza Gajosa, nawet po rozwodzie rodziców.
