Nazwała Barrona Trumpa "dziwiakiem". Szybko przestała pełnić ważną funkcję
Okazuje się, że obecnie w USA trzeba uważać na to, co mówi się publicznie. A przynajmniej w kontekście Donalda Trumpa i jego rodziny. Ostatnio głośno było o przewodniczącej grupy republikanów na Uniwersytecie Nowojorskim. Ta nazwała syna prezydenta dziwakiem i... straciła ważne stanowisko.
Po zaprzysiężeniu Donalda Trumpa na 47. prezydenta USA głośno zrobiło się o jego najmłodszym synu Barronie. Chłopak zwrócił uwagę mediów nie tylko swoim wzrostem (ma około dwóch metrów wzrostu), ale też niezwykle pewnym zachowaniem. Tym razem skupiono się na nim z innego względu. Poszło o materiał "Vanity Fair", które wypytało studentów na temat tego, jaki jest prywatnie syn Donalda Trumpa. Z pewnością nikt nie przypuszczał, że jeden z wywiadów przyniesie aż takie skutki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Emilia Dankwa o USA i powrocie "Rodzinki.pl". "Ostatnio nawet kontaktowałam się ze mną produkcja"
Barron Trump został nazwany dziwakiem. Reakcja była natychmiastowa
Kilka dni temu w materiale przygotowanym przez "Vanity Fair" na temat Barrona Trumpa wypowiedziała się m.in. Kaya Walker, przewodnicząca grupy republikanów na Uniwersytecie Nowojorskim. Kobieta bez większego przemyślenia nazwała syna prezydenta dziwakiem.
Jest trochę jak dziwadło na kampusie. Chodzi na zajęcia, wraca do domu, nie pasuje za bardzo — wypaliła.
Z pewnością nie przypuszczała, że te słowa przyniosą jej problemy. Członkowie College Republicans of America uznali wypowiedź Walker za nieodpowiednią i tym samym... musiała złożyć rezygnację ze stanowiska, którą rada przyjęła. Organizacja podkreśliła, że jej opinia nie odzwierciedla wartości grupy i chwilę później zaprosili Barrona do współpracy.
Zobacz też: Para prezydencka świętuje 30. rocznicę ślubu. Agata Duda wrzuciła do sieci nieznane zdjęcie ze ślubu!
Studenci i profesorowie nie mają najlepszego zdania o Barronie Trumpie
Według doniesień pracowników i studentów Uniwersytetu Nowojorskiego Barron Trump jest niezwykle skryty i rzadko kiedy nawiązuje interakcje. Z doniesień jego znajomych wynika, że kontaktuje się z nimi wyłącznie przez internetowy komunikator. W podobnym tonie wypowiedział się także jeden z profesorów uczelni. Ten miał stwierdzić, że syn prezydenta USA nie pasuje do reszty uczniów. Z pewnością w nawiązaniu bliższy relacji nie pozwala mu jego ochrona składająca się z kilku agentów Secret Service, którzy nie odpuszczają najmłodszego syna Donalda Trumpa na krok.