Afera wokół słów Moniki Richardson. Weterynarze grożą pozwem
Monika Richardson rozpętała aferę swoim publicznym narzekaniem na wysokie ceny usług weterynaryjnych. W sprawie słów byłej gwiazdy TVP ostro wypowiedziała się Krajowa Izba Lekarsko-Weterynaryjna, która domaga się od prezenterki oficjalnych przeprosin. – Agresywne komentarze wobec lekarzy weterynarii są codziennością tego zawodu – zauważają przedstawiciele KILW.
Monika Richardson od kilku dni jest w centrum afery, którą wywołała po śmierci swojego psa, Paco. Najpierw zarzuciła dyrekcji kliniki weterynaryjnej, która zajmowała się jej pupilem, że "zabrakło jakiejś elementarnej przyzwoitości, odrobiny empatii", bo musiała zapłacić ok. 1,8 tys. zł za "cztery ostatnie godziny życia Paco". Później, odpowiadając na krytykę, jaka na nią spadła, wspomniał o "lobby biznesu weterynaryjnego w Polsce". "Chodzi o kasę! To zorganizowana szajka, która nie cofnie się przed niczym" – napisała na Instagramie. Głos w sprawie jej kontrowersyjnych słów zabrało już kilka znanych osób, a teraz swoje stanowisko przedstawiła Krajowa Izba Lekarsko-Weterynaryjna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
Szokujące słowa Edwarda Miszczaka o Karolinie Gilon. "Życie w show-bizie jest bardzo brutalne"
Afera po słowach Moniki Richardson. Krajowa Izba Lekarsko-Weterynaryjna zabrała głos i grozi "krokami prawnymi"
Prezes KILW lek. wet. Marek Mastalerek wydał oświadczenie, w którym nie krył oburzenia wypowiedziami Moniki Richardson o branży weterynaryjnej. Przekazał:
Z oburzeniem przyjęliśmy pani kolejne wypowiedzi, które godzą w dobre imię i pomawiają lekarzy weterynarii jako całą naszą grupę zawodową. (…) Nie ma zgody na przyrównywanie całej grupy zawodowej liczącej blisko 20 tys. osób do "zorganizowanej szajki, która nie cofnie się przed niczym".
Prezes KILW w dalszej części oświadczenia zażądał od Moniki Richardson "niezwłocznego usunięcia obraźliwych i stanowiących pomówienie wpisów", jak też "opublikowania przeprosin lekarzy weterynarii" i "zaprzestania dalszego rozpowszechniania treści naruszających dobre imię naszego zawodu". Zagroził, że jeśli prezenterka nie podejmie wszystkich wspomnianych działań w ciągu siedmiu dni od publikacji listu, to Izba podejmie "odpowiednie kroki prawne, w tym środki ochrony dobrego imienia osób wykonujących zawód lekarza weterynarii".
Przedstawiciel KILW skomentował sprawę także w rozmowie z redakcją Plejady, w której podkreślił, że lekarze weterynarii często pracują pod dużą presją emocjonalną. Dodał:
Niestety, mowa nienawiści i agresywne komentarze wobec lekarzy weterynarii są codziennością tego zawodu, a wpisy publicznych osób, takich jak pani Monika Richardson, potęgują ten problem, niezależnie od ich intencji. (...) To, co wywołało największe poruszenie i zdecydowanie negatywny odbiór w naszym środowisku, to publiczne wypowiedzi pani Moniki Richardson zamieszczane w mediach społecznościowych, zawierające niesprawiedliwe i niepoparte faktami zarzuty wobec całej grupy zawodowej.
"Jako samorząd zawodowy apelujemy do wszystkich o powściągliwość, rozwagę i odpowiedzialność w formułowaniu ocen i w przedstawianiu swoich racji w przestrzeni publicznej, zwłaszcza w mediach społecznościowych, które w naturalny sposób potęgują emocje. Jesteśmy przekonani, że wyrażanie opinii powinno odbywać się w sposób konstruktywny, z poszanowaniem godności drugiego człowieka, niezależnie od różnicy zdań" – dodał przedstawiciel KILW.
Obejrzyj też: