Matylda Damięcka dostaje groźby za swoje grafiki. "To trzeba zgłaszać, iść na policję"
Matylda Damięcka od lat komentuje głośne sprawy polityczne i społeczne za pomocą wymownych grafik. W najnowszym wywiadzie ujawniła, że przez swoją działalność w sieci niekiedy dostawała groźby. – Liczba wiadomości, których dostawałam, co by ze mną zrobili i życzą mi tego, co ze mną uchodźcy by zrobili w bardzo kwiecistych szczegółach... – powiedziała.
Rozpoczęty we wtorek Pol'and'Rock Festival 2025 to nie tylko koncerty, ale też różne spotkania w tzw. Akademii Sztuk Przepięknych. Jedną z prelegentek tegorocznego festiwalu była Matylda Damięcka, która zaczynała karierę jako aktorka, a obecnie realizuje się jako piosenkarka i graficzka. Damięcka od lat komentuje różne wydarzenia w Polsce i na świecie za pomocą obrazków, które są szeroko omawiane w mediach. W trakcie rozmowy z Amelią Sarnowską poruszyła temat hejtu, który na nią spada.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
Ewa Minge współczuje Edycie Górniak. Co się stało?
Matylda Damięcka dostawała groźby za swoje grafiki. Na Pol'and'Rock Festivalu 2025 wspomniała o atakach na Jurka Owsiaka
Matylda Damięcka w trakcie spotkania z uczestnikami festiwalu nawiązała do hejtu w sieci, którego sama też bywa ofiarą. Zwracając się do hejterów, zauważyła:
W momencie, w którym mój sukces uświadamia tobie twoje niedostatki, to nie jest i nie powinien być mój problem, tylko to znaczy, że powinieneś pójść na terapię, serio! Dlatego nie umiem się o to kłócić i emocjonować się tym wszystkim, ponieważ każdy hejt prędzej czy później sprowadza się do prostych rzeczy – kto cię skrzywdził: mama czy tata? Ania z siódmej klasy? (...) To nigdy nie chodzi o mnie, czyli osobę, którą się hejtuje, tylko zawsze chodzi o to, że tam pod spodem jest tyle nieprzepracowanych rzeczy...
Matylda Damięcka wspomniała też, że jednym z najbardziej hejtowanych osób w Polsce jest Jurek Owsiak, twórca Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i organizator Pol'and'Rock Festivalu. Zapytana o internetową nienawiść, która na nią spada, przyznała, że czasem sobie z nią nie radzi. Dodała:
Jak już się plwociny przeradzają w groźby, to się zastanawiasz: "Teraz stoję w miejscu, w którym jeżeli na to pozwolę, to znaczy, że daję temu człowiekowi albo tej grupie [przyzwolenie na hejt – red.]". (...) Przyznam, że pierwszy raz zwątpiłam, ponieważ liczba wiadomości, w których dostawałam, co by ze mną zrobili i życzą mi tego, co ze mną uchodźcy by zrobili w bardzo kwiecistych szczegółach...
"Wtedy zgłosiłam się do waszego człowieka (...), który mi pomógł punkt po punkcie znaleźć sobie jakiś system operacyjny na takich ludzi. To trzeba zgłaszać, iść na policję! Twoja cielesność i granica bezpieczeństwa, nawet w głowie, jest nieprzekraczalna i nie dajmy się, ponieważ słowa są proste do wypowiedzenia czy do napisania, ale mają potem na mnie fizycznie obciążenie" – dodała Matylda Damięcka.
ZOBACZ TEŻ: Matylda Damięcka skomentowała romans kochanków przyłapanych na koncercie Coldplay. Padł mocny przekaz
Graficzka dodała, że sama nie zgłosiła jeszcze żadnego hejtera, bo "na każdego tego człowieka miała jakiś sposób". Wyjaśniła, że najpierw odzywa się w wiadomości głosowej do atakującej ją osoby. Powiedziała:
Myślę, że w 70 proc. każda z tych osób odpisywała: albo mnie od razu przeprosiła, albo zaczynała normalnie rozmawiać, ponieważ nagle orientowała się, że po drugiej stronie stoi człowiek, który też ma emocje, też oddycha. (...) Myślę, że te kolejne 20 proc. byłam w stanie przegadać ze świadomością tego, że zawsze była gdzieś ta "Ania w siódmej klasie", która powiedziała mu "nie", więc musi się na mnie wyżyć. Zostaje parę procent, które w prawdziwym świecie mogą mieć nieodwracalne konsekwencje w zderzeniu z takim człowiekiem. Jestem tuż przed decyzją, żeby poprowadzić to dalej.