Maria Czubaszek zmagała się z ciężką chorobą. Dopiero po dwóch latach ujawniono jej sekret
Od śmierci znakomitej polskiej dziennikarki, Marii Czubaszek, minęły już dwa lata. Kontrowersyjna polska legenda była uwielbiana przez fanów i traktowana z ogromnym szacunkiem, a w mediach udzielała się do ostatnich chwil swojego życia. Do tej pory niewiele wiadomo było o przyczynach śmierci kochanej dziennikarki – dopiero teraz jej mąż wyjawił drastyczne szczegóły choroby, która wyniszczała organizm gwiazdy.
Okazuje się, że według Wojciecha Karolaka, Czubaszek zmagała się z anoreksją:
Zawsze jadła z obowiązku, jak na lekarstwo, jakby to była konieczność, a nie coś przyjemnego. Trzeba zjeść, bo jak się nie zje, to się umrze. Od paru lat powtarzałem jej, że wygląda jak szkielet, i moim zdaniem po prostu ma anoreksję. Nieraz przychodziła pokazać, że coś sobie kupiła. Z jednej strony podobało mi się, ale z drugiej – te ciuszki, zawieszone na jej smukłej figurce, wyglądały jak dziecinne – wyjawił wciąż opłakujący żonę mąż.
Pomoc dla gwiazdy przyszła niestety zbyt późno. Mąż wspomina, że próbował namawiać ją do jedzenia, ale było to jak walka z wiatrakami:
Prosiłem więc, żeby zaczęła jeść, bo po prostu traci siły. I żeby jakoś obrzydzić jej tę szczupłość, mówiłem: „Pończochy masz luźne. Zobacz, jak to wygląda”. Tak naprawdę mi to nie przeszkadzało, ale chciałem przemówić jej do rozsądku. A ona na to: „Coś ty! Przecież ja jestem strasznie gruba!”. Myślę, że gdyby normalnie jadła, nie wbiła sobie do głowy, że jest za gruba, to nas wszystkich by przeżyła. Marysia odeszła z powodu ogólnego wycieńczenia organizmu, braku sił, odporności i komplikacji krążeniowych. Ale gdyby miała normalną masę ciała, to te przypadłości by jej nie zabiły. Przychodziłem do niej do szpitala i pierwsze, o co pytałem, to czy coś jadła. Oddawała mi nietknięty talerz i mówiła: „Zjedz sobie, jeśli masz ochotę” – wspomina.
Nic dziwnego, że Karolak tak długo nie chciał o tym mówić. Jego żona prawdopodobnie przez lata zmagała się z dramatem, który dotyka obecnie wiele młodych dziewcząt. Szkoda, że nie zdołano jej pomóc na czas...