Małgorzata Kożuchowska straciła cierpliwość. "Chciałabym, żeby mi wszyscy dali spokój" [WIDEO]
Małgorzata Kożuchowska, jedna z najpopularniejszych polskich aktorek, nigdy nie wstydziła się mówić otwarcie o swojej wierze w Boga. Aktorka załapała się nawet na prywatną audiencję u Jana Pawła II, która była dla niej ogromnym przeżyciem duchowym. Niestety okazuje się, że jej głębokie oddanie religii przysparza jej problemów.
W wywiadzie z magazynem Zwierciadło Małgorzata wyznała, że branża filmowa krzywo na nią patrzy, właśnie ze względu na głęboką wiarę:
Mówią o mnie „katolka”. To znaczy… sekciara. Czyli, że co? Wiara w Boga czyni cię sekciarzem? Co to w ogóle oznacza w odniesieniu do aktora? Traktuje się mnie inaczej, bo chodzę w niedzielę do kościoła? To ma mnie dyskwalifikować? Co to ma w ogóle wspólnego z zawodem, jaki wykonuję? Nie wiem, może ktoś się obawia, że zacznę na planie nauczać albo nawracać? – mówiła gorzko
W rozmowie z Jastrząb Post dodała, że sama nie miałaby odwagi skrytykować kogoś w ten sposób i chciałaby, żeby ludzie przestali ją pytać o religię:
Ja nie miałabym w sobie takiej potrzeby, ani odwagi, żeby krytykować czyjeś przekonania, czyjąś wiarę, religię. To jest sprawa bardzo osobista i każdy ma prawo do tego, żeby żyć tak, jak mu dyktuje sumienie i tak jak chce. I ja też bym chciała, żeby zostawić mnie jeśli chodzi o to w spokoju.
A wy jaki macie stosunek do wiary?