Maja Staśko wylądowała w szpitalu. "Włosy wypadają, wzrok coraz gorszy"
Maja Staśko trafiła do szpitala, o czym poinformowała na Instagramie. "Włosy mi wypadają, wzrok jest coraz gorszy, znów niestety schudłam i jestem fizycznie słaba" – opisała swój stan. Aktywistka społeczna wyjaśniła, jak się czuje.
Z okazji 30 lat Wirtualnej Polski zapraszamy do udziału w konkursie "Za co kochasz internet?". Do wygrania podwójne bilety na wielki koncert Sanah, który odbędzie się 19 września 2025 roku na PGE Narodowym w Warszawie. Wykaż się pomysłowością i świętuj z nami! Szczegóły i formularz zgłoszeniowy znajdziesz na stronie 30lat.wp.pl/konkurs.
Maja Staśko jest silnie zaangażowana w sprawy społeczne, które nagłaśnia na Instagramie. Raz na jakiś czas informuje też swoich obserwatorów, co dzieje się w jej życiu osobistym. Często przekazuje wieści o swoim zdrowiu, a dokładnie – o leczeniu niepłodności. Ostatnio znowu trafiła do szpitala, gdzie przeszła konieczny zabieg.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
Maja Hyży czeka na kolejną operację. Wiemy, jak się teraz czuje
Maja Staśko trafiła do szpitala. Na leczenie niepłodności wydała już majątek
Maja Staśko poinformowała na Instagramie, że przeszła histeroskopię z biopsją endometrium. Zabieg polega na wprowadzeniu rurki z kamerą i światłem do jamy macicy, co pozwala na jej obejrzenie i ocenę stanu. Aktywistka podsumowała swój obecny stan zdrowia, pisząc:
W ciągu niecałego roku miałam już pięć zabiegów z pełnym znieczuleniem. Włosy mi wypadają, wzrok jest coraz gorszy, znów niestety schudłam i jestem fizycznie słaba. Od niedawna biorę też leki antydepresyjne. Moje życie przez ostatnie półtora roku toczy się od wizyty do wizyty, od zabiegu do zabiegu, pośród lekarzy, leków, hormonów, zastrzyków, ciągłych pobrań krwi i kolejnych badań, a także sprawdzania i czytania, co jeszcze może pomóc, gdzie jeszcze szukać pomocy.
Maja Staśko przekazała też internautom, że na leczenie niepłodności do tej pory wydała z partnerem już ok. 40 tysięcy złotych. Wyliczyła, za co do tej pory musiała zapłacić:
Badania genetyczne zarodków, polecani specjaliści od chorób powodujących niepłodność (endometrioza, diabetyk, androlog, immunolog, dietetyk, fizjoterapeuta), dodatkowe leki, badania genetyczne i immunologiczne. Dla nas może to być konieczne. Zwłaszcza gdy czas reprodukcyjny płynie i nie mamy nieskończoności na starania. Ale mimo tego wszystkiego i tak czuję, że warto. Dopóki tak będziemy czuli, będziemy walczyć.
Maja Staśko podzieliła się także przejmującym podsumowaniem swojej walki z niepłodnością. Wyjaśniła:
To bardzo trudna droga. Czasem piękna, a często męcząca, bolesna i okropna. Samotna. Nigdy nie wiesz, czy w końcu się uda. Widzisz kolejne radosne ogłoszenia ciąży, a ty ciągle walczysz. Codziennie, od lat. Coś, co innym przychodzi z łatwością, dla ciebie jest jak góra nie do zdobycia. Podziwiam wszystkie staraczki i staraczków, którzy kroczą tą drogą. Trzymam za nas wszystkich kciuki. Niezależnie od końca tej drogi, przeżywamy coś bardzo trudnego, ale i ważnego.
Maja Staśko na koniec instagramowego wpisu przekazała, że na wyniki ostatnich badań będzie czekać od czterech od sześciu tygodni. Zgodnie z zaleceniami lekarzy, teraz musi się szczególnie oszczędzać.