Maciej Orłoś boleśnie upokorzył Andrzeja Dudę. Wytknął mu skandaliczną wtopę: "Ręce opadają, słów brakuje"

Poglądy polityczne Maciej Orłosia zdecydowanie odbiegają od prawicy. Z tego też powodu dziennikarz przez długi czas nie pracował dla TVP, z którym był najmocniej kojarzony. Dopiero po gruntownych przemianach, zaistniałych wskutek wyborów parlamentarnych, powrócił na stare śmieci. Poza telewizją, nie boi się dawać mocnych politycznych komentarzy. Tak było przy okazji ostatniej wypowiedzi prezydenta Andrzeja Dudy.

ZOBACZ TEŻ: Maciej Orłoś grzmi o znanej polskiej stacji. "Kłamstwo za kłamstwem, kłamstwem pogania" [WIDEO]

Z racji na wypadek śmigłowca, którym podróżował prezydent Iranu Ebrahim Raisi, głowa państwa postanowiła napisać kilka słów na swoim profilu X (dawniej Twitter). Był jedną z pierwszych wysoko postawionych osób, która zdecydowała się na opublikowanie kondolencji.

My, Polacy, straszliwie doświadczeni w 2010 r. katastrofą polskiego rządowego samolotu w Smoleńsku w Rosji, znamy uczucie szoku i pustki, jakie w ludzkich sercach i w państwie pozostaje po nagłej utracie elity politycznej i społecznej, po nagłej utracie bliskich i przyjaciół. Dlatego ze szczególnym zrozumieniem łączymy się z bliskimi ofiar i narodem irańskim w modlitwie i żalu - oznajmił.

Do akcji szybko wkroczył Maciej Orłoś, który dopatrywał się w wypowiedzi Dudy skandalicznego wręcz nietaktu. Najpierw skrytykował prezydenta za to, że tak szybko zareagował na tę wieść, a potem rozkręcił się na dobre. Oj, miło nie było. Wszystko ze względu na to, że zmarły Ebrahim Raisi cieszy się złą sławą jako osoba, która niegdyś przyczyniła się do śmierci 5 tys. przeciwników politycznych Iranu.

Komentując ten wpis prezydenta Dudy trzeba powiedzieć o dwóch aspektach. Po pierwsze, pan Ebrahim Raisi był jednym z odpowiedzialnych za masowe egzekucje więźniów politycznych w Iranie w 1988 roku. W trakcie zasiadania w tajnych trybunałach, znanych jako "komisja śmierci" osobiście prowadził procesy więźniów politycznych, odsiadujących już wyroki i skazywał ich na śmierć - przekazał.

Następnie dziennikarz sarkastycznie wytknął prezydentowi, że podobnie mógłby zareagować w momencie śmierci głowy państwa Korei Północnej. Powołał się także na słowa o katastrofie smoleńskiej, która wspomniana w tym kontekście wydaje się być nieodpowiednim przykładem:

Podejrzewam, że gdyby nagle umarł Kim Dzong Un, pan prezydent też pierwszy złożyłby kondolencje wspaniałemu narodowi koreańskiemu z powodu tragicznej śmierci ich ukochanego wieloletniego przywódcy. A, i jeszcze ten Smoleńsk wmieszany w kondolencje... No ręce opadają i słów brakuje.

ZOBACZ TEŻ: Maciej Orłoś nagle zniknął z anteny. Zdezorientowani widzowie nieprędko otrzymali odpowiedź