Krzysztof Rutkowski w centrum TRZĘSIENIA ZIEMI. "Ewakuują nas"
Krzysztof Rutkowski po długich tygodniach pełnych pracy wybrał się na wakacje. Tym razem zdecydował się na... Bangkok, w którym obecnie nie jest bezpiecznie. Wszystko za sprawą trzęsienia ziemi, które wystąpiło w piątkowy poranek. Detektyw bez licencji wspomniał, że najgorsze dopiero przed nimi, a w mieście panuje duża panika.
W ostatnich miesiącach o Krzysztofie Rutkowskim i jego rodzinie było głośno jedynie w kwestiach prywatnych. Detektyw dzielił się swoją luksusową codziennością i licznymi wyjazdami. Ku zdziwieniu jego fanów, kilka niedawnych relacji Rutkowskiego dotyczyło wyłącznie spraw zawodowych. W miniony czwartek wspomniał jednak, że po pozytywnym zakończeniu kolejnego śledztwa wybiera się na "świętowanie do Dubaju". Z pewnością nie spodziewał się, że czekają na niego poważne problemy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Blanka Lipińska o inwestycjach, zakupie willi i kolejnego mieszkania.
Krzysztof Rutkowski nadaje z Bangkoku. Mówi o nadchodzącym zagrożeniu
Detektyw prosto z Dubaju udał się do Bangkoku, gdzie według jego doniesień z Instagrama, czekała na niego Maja z Krzysztofem juniorem. Początek wakacji Rutkowskich rozpoczął się wręcz fatalnie. W piątkowy poranek czasu polskiego doszło do trzęsienia ziemi w Bangkoku. Epicentrum miało miejsce w pobliskiej Birmie, ale oczywiście w stolicy Tajlandii również doszło do wstrząsów i licznych zniszczeń.
Rutkowski wprost o niebezpieczeństwie w Bangkoku. "Na ulicach ogólna panika"
Na nagraniu Krzysztof Rutkowski opisał obecną sytuację z Tajlandii. Zdradził, że zostali ewakuowani z hotelu w inne, bezpieczniejsze miejsce. Podkreślił, że na ulicach panuje panika i zbliża się kolejne, silniejsze trzęsienie ziemi. Na ten moment nie wiadomo jednak, czego można się spodziewać.
Z Dubaju przeleciałem do Bangkoku. Niestety trzęsienie ziemi, 40 osób nie żyje, na ulicach ogólna panika. Ewakuują nas z hotelu, przed którym w tym momencie jestem w inne bezpieczne miejsce. Przewidują kolejne trzęsienie ziemi. Ma być jeszcze większe uderzenie — podkreślił Rutkowski.