NewsyKrzysztof Rutkowski nieomal ZGINĄŁ jako funkcjonariusz ZOMO. Z estymą wspomina czasy służby

Krzysztof Rutkowski nieomal ZGINĄŁ jako funkcjonariusz ZOMO. Z estymą wspomina czasy służby

Rutkowski o służbie w ZOMO (fot. AKPA, YouTube)
Rutkowski o służbie w ZOMO (fot. AKPA, YouTube)
Źródło zdjęć: © AKPA, YouTube

07.08.2024 09:17

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Krzysztof Rutkowski nie ukrywa, że swojego czasu miał okazję pracować jako funkcjonariusz ZOMO. Bogacz spod Łodzi zdaje się z wielkim sentymentem wspominać tamte czasy. Opowiedział nawet o sytuacji, która nieomal skończyła się dla niego tragicznie.

Obecnie znany jako najpopularniejszy w Polsce detektyw (nawet, jeśli nie posiada licencji), w czasach Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej Krzysztof Rutkowski prowadził trochę inną działalność. Milioner służył jako funkcjonariusz ZOMO, organizacji, która po dziś dzień budzi ogromne kontrowersje wśród Polaków. Do tej pory zdaje się jednak z wielkim szacunkiem podchodzić do tamtego okresu.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Krzysztof Rutkowski opowiedział o czasach spędzonych w ZOMO

Dla "Rutka" czas spędzony w ZOMO był najwyraźniej niezwykle istotnym momentem życia. Detektyw w rozmowie z kanałem Patriot24 wyjaśnił, że dostanie się do oddziału kilka dekad temu było marzeniem wielu osób. Szczerze powiedział, za co do tej pory lubi tę organizację:

Za to, że był pewien porządek. Za to, że mnie to nauczyło pewnego porządku. (...) Dało kontynuację stylu życia, który nie można przedstawić jako zły. I to kształtowanie ludzi wielu być może pomogło.

Krzysztof Rutkowski prawie zginął

Łatwo się domyślić, że służba Rutkowskiego w ZOMO obfitowała w różne niebezpieczne sytuacje. Niejednokrotnie podczas akcji musiał sporo ryzykować. Nawet poza służbą zdarzało się, że dochodziło do ryzykownych momentów. Jednym z nich, który mógł skończyć się tragicznie, podzielił się w wywiadzie.

Siedzieliśmy w barze, piliśmy wódkę i nagle butelka rozbija się nad moją głową. Robi się awantura, dochodzi do tego, że wybiegamy z restauracji, wbijamy się w mojego Fiata 132 (oczywiście 2000, co było wtedy mocą). W drugi samochód wbijają się inni ludzie i zaczynamy się nawzajem gonić. W pewnym momencie my jedziemy w kierunku Mokotowa, gdzieś na zakręcie ten który nas goni uderza kołem w krawężnik i... pacjenci wypadają z gry.

Rutkowski, tak jak kot, zawsze spadał na cztery łapy. Podobnych przypadków w jego karierze było znacznie więcej.

Rutkowski nadaje zza ambony (fot. AKPA)
Rutkowski nadaje zza ambony (fot. AKPA)© AKPA
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także