Koronawirus w Polsce. Martyna Wojciechowska świadkiem skandalicznej sytuacji na lotnisku w Warszawie
Martyna Wojciechowska podróżuje od lat, zbierając ciekawe materiały dla widzów. Dociera w najdalsze zakątki świata, z których wraca bogatsza nie tylko o nowe doświadczenia, ale także niepowtarzalne nagrania. Niedawno podróżniczka wróciła z kolejnej podróży i nie mogła ukryć swojego rozczarowania.
Martyna Wojciechowska na lotnisku w Warszawie. Co ją zdziwiło?
Chociaż na świecie rozprzestrzenia się epidemia koronawirusa, Wojciechowska jeszcze nie zrezygnowała z podróżowania. Jak zdradziła w rozmowie z reporterką Jastrząb Post, wybiera kierunki, w których ryzyko zachorowania jest bardzo niskie:
Kierunki moich wyjazdów są bezpieczne z punktu widzenia epidemiologicznego. Trudno jest powiedzieć jak ta sytuacja się rozwinie. Jak widzimy ona zmienia się bardzo, bardzo dynamicznie.
Wojciechowska wybrała się do Afryki i już wróciła do kraju. Wylądowała na lotnisku w Warszawie, gdzie spotkała ją niespodziewana sytuacja. Pomimo tego, że koronawirus w Polsce dotyka coraz większej ilości ofiar, do pasażerów lotu, którym wracała Martyna nie podszedł nikt. Podróżniczka o całej sytuacji poinformowała na Instagramie:
Wracam z krańca świata, a na lotnisku Okęcie nikt nie sprawdza podróżnych. Nikt. Przy wylocie na lotnisku w Akrze (ani jednego stwierdzonego przypadku COVID-19): mierzenie temperatury, obsługa w maskach, żele antybakteryjne za darmo do użytku dla każdego! W Warszawie kontroli brak, za to ludzie przestają na siebie patrzeć i rozmawiać...
Pod postem odezwali się obserwujący gwiazdy. Nie tylko poparli jej słowa, ale także zauważyli inne niedociągnięcia:
- Jeszcze tydzień temu wszyscy zapewniali „Jesteśmy przygotowani. Polska jest gotowa” a dzisiaj już lekarze nawet nie mają kombinezonów... dramat. A najgorsze przed nami.
- Dzisiaj mówiłam dokładnie to samo. Nie wirusa się boję, ale irracjonalnych zachowań społecznych nakręcanych lękiem.
- W mediach panika, a nie robi się nic. Też leciałam wczoraj z Okęcia i zero kontroli. To samo w Amsterdamie. Tylko rozsądek może nas uratować i wyłączenie tv.
A Wy jakie macie zdanie na ten temat?