Z OSTATNIEJ CHWILI: Kora nie żyje. Legendarna wokalistka przegrała walkę z okrutną chorobą
To smutny dzień dla fanów polskiej muzyki. Olga Jackowska, znana pod scenicznym pseudonimem jako Kora, nie żyje. Jedna z najjaśniejszych i najbardziej charakterystycznych gwiazd rodzimej branży muzycznej zmarła 28 lipca o 5:30 po długiej i męczącej walce z okrutną chorobą. Miała 67 lat.
O śmierci Kory poinformował jej mąż, Kamil Sipowicz:
Z ogromnym żalem i rozpaczą informujemy, że dziś o 5:30 na swoim ukochanym Roztoczu w otoczeniu najbliższych osób, ukochanych zwierząt i wspaniałej przyrody zmarła Kora. Wielka artystka, piosenkarka, poetka, malarka. (...) Od pięciu lat walczyła mężnie z chorobą nowotworową. Ostatni miesiąc był bardzo trudny. Na końcowej drodze towarzyszyła jej rodzina, przyjaciele i wiele oddanych osób. W tę długą walkę zaangażowanych było wiele najlepszych szpitali, lekarzy, pielęgniarek i opiekunów, za co im z całego serca dziękujemy. Kora dawała ludziom miłość i otoczona była miłością. Zawsze będziemy ją kochać – głosiło łamiące serca ogłoszenie opublikowane na Facebooku.
Kora walczyła z chorobą
Kora przez długi czas zmagała się z genetycznym rakiem jajników. Skuteczna chemioterapia, determinacja i niesamowita siła sprawiły, że na jakiś czas udało się przegnać chorobę, niestety, nie na długo. Wokalistka była jednak pogodzona z tym, że żyje z wyrokiem. Jak wyjawiła w jednym z ostatnich wywiadów, które udzieliła:
Ludzie pytają mnie często: "No, jak to? Nie brak ci tego wszystkiego, co zostawiłaś za sobą? Ludzi, kipiącego życiem miasta?". Teraz leczy mnie też Roztocze. Dla miejscowych często to jest niepojęte, że ktoś nie chce blichtru wielkiego świata. Pewnie nas też by tu nie było, gdyby nie sytuacja, która jest, jaka jest. Jednak dokonałam pewnego wyboru. Mogłabym dochodzić do zdrowia w Warszawie i wrócić do pracy koncertowej, bo o to głównie chodzi. Ale nie wiadomo, czy byłabym w stanie udźwignąć taki wysiłek. Może byłby skazany na straty? Ja żyję z pewnym wyrokiem. Zrobię próby, poświęcę temu pół roku, wszystko będzie dopięte na ostatni guzik, po czym nagle okaże się, że mój stan się pogorszył, muszę wziąć chemię i co wtedy?
Rodzinie i fanom serdecznie współczujemy.