Karolina Malinowska nazwała Ewę Chodakowską "matką boską". Spotkała ją za to fala nienawiści
Karolina Malinowska dla portalu lifestylenewseria.pl udzieliła wywiadu, w którym Ewę Chodakowską nazwała "matką boska", a jej grupę treningową zakonem.
Izabela Wodzińska
To wywołało medialny skandal. Karolinę oskarżono o bluźnierstwo.
Oczywiście większość portali plotkarskich nie zrozumiała metafory zastosowanej przez Karolinę. Na forach nie brakowało mowy nienawiści i miażdżącej krytyki. Poniżej jeden z delikatniejszych komentarzy.
„Malinawska, życzę Ci powrotu do psychicznego zdrowia lampucero. Błąd. Nie powrotu, bo niby do czego?”, „Bluźnisz dziwko malinowska”, „A żeby cie pan Bóg pokarał, pusta dzido, to potem po kolanach do kościoła pójdziesz, a nie do konia Chodakowskiej”
Po zaskakującej nagonce Karolina na swoim blogu trafnie odniosła się do ludzi, a w szczególności redaktorów i dziennikarzy portali internetowych, którzy wszystko traktują dosłownie.
Dziś stałam się „bohaterką” portali plotkarskich za sprawą swojej wypowiedzi o Ewie Chodakowskiej. Oczywiście opluto mnie za użycie słowa „zakon” i „Matka Boska Chodakowska”… Zastanawiam się po pierwsze czy dziennikarze kojarzą termin „metafora”, i czy my wszyscy jesteśmy naprawdę aż tacy poprawni? Oburzeni moim żartobliwym tonem wypowiedzi internauci zaczęli pluć i krzyczeć! Oczywiście klawiaturą, czyli jak to wielbią najbardziej. Wyznawcy hejtu, są przecież dobrymi Chrześcijanami. Nieznającymi ani litości, ani umiaru, ani ortografii. Znają się za to na ludziach i to jak! Chociaż nie, przepraszam celebryta to nie człowiek! To jeno celebryta - napisała Karolina
Karolinę najbardziej zastanawia, dlaczego internetowe trolle wypluwają z siebie ogromne ilości jadu. Oczywiście przy pomocy klawiatury.
W sumie i tak powinnam się cieszyć, bo jak poczytałam co piszą o innych to aż mnie zamurowało. I zastanawia mnie tylko jedno. Po co? Dlaczego czujemy potrzebę tak strasznego opluwania innych? Oby tylko dowalić, obsmarować tyłek, a później w niego kopnąć. Skąd popularność takich portali? Dlaczego tak łatwo oceniamy? Wiele odwagi dodaje anonimowość. Złuda, że w sieci jesteśmy bezkarni. Nie jesteśmy. Mało tego, służymy za motorek napędowy do zarabiania pieniędzy przez portale karmiące się naszą zawiścią - napisała Karolina na swoim blogu