Jessica Mercedes tłumaczy się z wpadki z t‑shirtami. Klienci zwrócili uwagę na coś jeszcze: „Ktoś tu nie rozlicza się”
Jessica Mercedes obecnie zalicza się do czołowych polskich blogerek modowych. Na swojej kreatywności i ciężkiej pracy dorobiła się masy fanów, własnej marki odzieżowej Veclaim i pięknego mieszkania. Niestety nad jej działalnością ostatnio zawisły czarne chmury.
23.05.2020 | aktual.: 23.05.2020 18:52
Projektantka prawdopodobnie właśnie musi się zmierzyć ze swoim największym kryzysem wizerunkowym. Gwiazda wypuściła ostatnio kolekcję Veclaim, która utrzymana jest w klimacie lat 70. Kampania promocyjna odniosła sukces, a fanki chętnie zaczęły wykupować rzeczy. Jednak szybko zauważyły, że metki na T-shirtach wskazują, że pochodzą one z Maroka, a nie są, jak zapewnia Jessica tylko i wyłącznie rodzimej produkcji.
Jessica Mercedes tłumaczy się z koszulek z Maroka
Jessica Mercedes od zawsze zapewniała, że jej ubrania są szyte przez polskie szwalnie, a nad wykończeniem produktów pracują rodzimi rzemieślnicy. Wspieraniem polskiej gospodarki tłumaczyła też ceny w swoim sklepie - za T-shirty Veclaim trzeba płacić od 199 do 239 złotych. Jednak obecnie wokół jej marki rozpętała się prawdziwa burza. Fanki nie tylko zarzucają jej korzystanie z tanich produktów z Maroka, ale także to, że nie rozlicza sprzedaży. Pod oświadczeniem JEMERCED pojawiło się mnóstwo komentarzy od niezadowolonych klientów, którzy węszą "przekręt".
Jak sprawa ujrzała światło dzienne? W wyniku błędu z T-shirtów sygnowanych marką Veclaim nie została usunięta metka prawdziwego producenta. Ujawniły to rozczarowane klientki, udostępniając w sieci zdjęcia. Widać na nich, że koszulki to tak naprawdę wyrób Fruit of The Loom.
Fruit of The Loom szyje T-shirty masowo w Maroku. Są całkiem dobre jakościowo, a do tego bardzo tanie - cena jednej koszulki nie przekracza 20 zł, a koszt zakupu hurtowo jest jeszcze mniejszy.
Dzisiaj na FB blogerki pojawiło się obszerne oświadczenie, w którym tłumaczy się, jak doszło do zaistniałej sytuacji.
Następnie wyjaśnia, jak doszło do tego, że jej koszulki mają metki Fruit of The Loom.
Następnie przyznaje, że zawiodła komunikacja i dodaje, że to nie jest droga na skróty ani rezygnacja z filozofii firmy.
Blogerka także przeprosiła za zaistniałą sytuację.
Na koniec zadeklarowała, że wyciągnie wnioski z całej sytuacji i że wszystkim niezadowolonym klientom forma umożliwia zwroty towaru, z którego są niezadowoleni.
Pod wpisem pojawiło się mnóstwo komentarzy. Niektórzy internauci przyjmują tłumaczenia Mercedes, jednak są i tacy, którzy wytykają jej inne błędy, a także nie wydają się być przekonani co do szczerości jej intencji.