Jarosław Kret właśnie przeszedł samego siebie. Potraktował Beatę Tadlę jak służącą. To, co zrobił później, jest jeszcze bardziej niesmaczne
26.03.2018 12:05
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jarosław Kret naprawdę stracił panowanie nad swoim zachowaniem i teraz cała Polska widzi jego drugą twarz, którą przez lata skrywał za chłopięcym uśmiechem. Piotruś Pan polskiego show-biznesu, który od poprzednich partnerek odchodził cichaczem, a Beatę Tadlę zranił i upokorzył publicznie, kolejny raz zaskakuje swoją postawą. Jak donosi Fakt, pogodynek znów pokazał na co go stać, gdy podjął decyzję o zabraniu swoich rzeczy z mieszkania byłej partnerki.
Według informatora tabloidu, Kret nie zamierzał się nawet sam spakować. Wszystko zlecił Beacie, a na koniec dorzucił jeszcze, że ma mu bezzwłocznie oddać "pierścionek zaręczynowy", który otrzymała od niego w prezencie kilka miesięcy temu po niemal pięciu latach związku:
Jarek zapowiedział Beacie, że w najbliższym czasie wpadnie do jej domu po swoje rzeczy. Był na tyle bezczelny, że poinstruował ją, by go wcześniej spakowała. Dzięki temu ich spotkanie potrwa możliwie najkrócej. Poza tym dodał, że ma nadzieję, że do jego rzeczy zostanie dołączony pierścionek zaręczynowy, który zakupił dla Beaty w Damaszku
A co na to Beata?
Ona ani myślała, żeby sobie zatrzymać ten pierścionek. Ale z drugiej strony tak bezpośredniego żądania od Jarka się nie spodziewała i w pierwszej chwili zdębiała - wyjawił informator tabloidu
Według Kreta wyglądająca dość tandetnie błyskotka ma przynosić posiadaczowi szczęście i dobrobyt. Sam nosi ją od lat i nigdy się z nią nie rozstaje. Nie wygląda jednak na to, by przyniosła mu szczęście. Na pewno nie przyniosła go Beacie.
Chyba, że mówimy o rozstaniu z Kretem.