Syn Beaty Tadli nie potrafił opanować emocji. Po zwycięstwie swojej pięknej mamy zupełnie się rozkleił: "Gardło mnie boli, tak krzyczeliśmy" [WIDEO]
Rozstaniem Jarosława Kreta i Beaty Tadli żyła cała Polska. Gdy pogodynek zostawił prezenterkę na oczach wszystkich, nie zaskarbił sobie tym sympatii i odpadł już w drugim odcinku Tańca z Gwiazdami. Beata natomiast zyskała na tym rozstaniu bardzo wiele - rozkwitła i pokazała, jak silną jest kobietą. Od samego początku we wszystkich działaniach wspierał ją jej syn - Jan Kietliński, który po finałowym odcinku nie mógł opanować emocji,
W rozmowie z Jastrząb Post Jan wyznał, że wciąż nie wierzy w zwycięstwo mamy:
No to jest niebywałe. My jeszcze chyba nie wiemy o tym, że ona wygrała, to jest coś niesamowitego, no ale chyba wszyscy się zgodzimy, że zasłużyła. Że po prostu zrobiła gigantyczny postęp, poszło jej świetnie, nie bez powodu wygrała. My się tam popłakaliśmy chyba z pięć razy na tej widowni. Gardło mnie boli, tak krzyczeliśmy.
W jaki sposób wspierał mamę w ostatnim czasie?
Wspierałem ją jak tylko mogłem, motywowałem co wieczór. W zasadzie przez ostatnie tygodnie to mieliśmy tylko czas na to, żeby się spotkać, na 20 minut zanim ona szła spać, poprzytulać się, po prostu razem pocieszyć się, popłakać i dodać jej trochę woli do walki.
Gratulujemy Beacie zwycięstwa i syna!