NewsyFilip Chajzer nie miał litości dla polskich śniadaniówek. "Siedzą i klaszczą wtedy, kiedy im każesz"

Filip Chajzer nie miał litości dla polskich śniadaniówek. "Siedzą i klaszczą wtedy, kiedy im każesz"

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Filip Chajzer opowiedział nam o swoim kebabowym biznesie. Były prezenter ocenił także polskie programy śniadaniowe. Nie ma o nich dobrego zdania. Dlaczego?

Filip Chajzer już jakiś czas temu odszedł z telewizji. Przypomnijmy, że były prezenter współpracował wcześniej ze stacją TVN, gdzie współtworzył "Dzień dobry TVN". W końcu jednak oznajmił, że kończy swoją telewizyjną karierę.

Filip Chajzer o odejściu z telewizji

Decyzję o rozstaniu z telewizją podjął rok temu. Powodem były jego osobiste problemy i kłopoty ze zdrowiem psychicznym. Od tego czasu zdążył wydać książkę i otworzył własne biznesu. Czy żałuje odejścia z telewizji?

Jestem najszczęśliwszy w życiu. Serio, autentycznie - odpowiedział bez wahania.

Dlaczego Filip uważa, że podjął właściwą decyzję?

Bo nigdy w życiu jeszcze nie miałem takiej kontroli nad swoim życiem i zależę wyłącznie od swojego biznesowego talentu. I to jest najpiękniejsze uczucie świata. Jeśli masz do czegoś powołanie, jeśli to kochasz, jeśli tak naprawdę jara cię nie twój zysk, nie twój Excel, nie twoje konto, ale to, że dajesz coś komuś do ręki, a na twarzy tylko kogoś pojawia się uśmiech, to ja po to to robię. Jestem zachwycony. Ja jestem w swoim żywiole.

Chajzer wrócił wspomnieniami do czasu swojej dziennikarskiej pracy.

Przez lata byłem reporterem, chodziłem po ulicy z mikrofonem i cieszyło mnie to, że ludzie fajnie ze mną gadają. Dzisiaj mam dokładnie to samo, tylko zamiast mikrofonu mam kawałek kebaba. To było po to.

Co więcej, Filip bez ogródek powiedział, że niepewność zawodowa dawała mu się we znaki.

Jak długo możesz zastanawiać się w okolicy lipca albo sierpnia, czy będziesz w następnym sezonie? To nie zależy od Ciebie. To zależy od któregoś tam piętra w tym biurowcu, w którym akurat znajduje się dana telewizja, a ja już nie chciałem zależeć od takiej decyzji. Nie chciałem się zastanawiać, czy w miesiącu wrześniu będę miał za to spłacić leasing albo nie. Na miłość boską.

Filip Chajzer o programach śniadaniowych

Czy Flip ma żal, że nie pracuje w Polsacie? Okazuje się, że wcale nie chciał tego. Miał inne plany i marzenia, które teraz z powodzeniem realizuje.

Ale czy mnie ktoś spytał, czy ja chcę tam być? To od tego może zacznijmy, nie? Co to jest za jakieś decydowanie za kogoś? Ej, Ty kiedyś pracowałeś w telewizji, to dalej powinieneś tu być. A że Cię nie ma, to jest dziwne. To jest bzdura. (...) Ja chcę dawać ludziom szczęście w bułce. I to robię. I jest rozmowa zupełnie inna. To jest rozmowa o reality show. Na temat tego, że Filip robi kebaby. To będzie najfajniejsze reality show ever. Ale już taka konwencja.

Młody Chajzer zwrócił także uwagę na fakt, że własny biznes daje mu dużą swobodę. W końcu ma czas dla siebie.

Wiesz, ja teraz lecę chodzić po górach w Szwajcarii. Bo kocham chodzić po górach w Szwajcarii. (...) A nie musisz być o 5 rano na przegadaniu tego, co dzisiaj robimy w programie. To było świetne, to było piękne, to był wspaniały czas w moim życiu. Ale na wszystko w życiu też jest pewien etap. Wiesz, jak ja bym tak sobie ciągnął i ciągnął, to zaraz miałbym 50, byłbym wesołym chłopakiem z telewizji, no i co dalej? A wiesz, ciężko zaczynać coś nowego w wieku 50 lat. To nie jest takie łatwe, jak teraz, kiedy mam 39. I jeszcze całe życie przede mną.

Czy Filip oglądał "Halo, tu Polsat"?

I to z wielkim zaciekawieniem. I jestem niestety rozczarowany. Wszystkie te śniadaniówki, to znaczy i TVP, i TVN, i Polsat, mimo to, że "Halo" ma obrotową scenę - zlały się w jedną całość. Gdyby nie pstrokacizna tu, pastele tam, a kwiatki tu, to nie rozróżniłabyś, który program oglądasz.

W dalszej rozmowie z naszą reporterką Filip Chajzer porównał formaty śniadaniowe do zamierzchłych czasów programu "Kawa czy herbata". Nie ma najlepszego zdania o tym, co pokazuje współczesna telewizja.

(...) My cały czas jesteśmy w wyliftingowanej formule programu "Kawa czy herbata". Ile razy można powtarzać to samo? Owszem, możesz dołożyć nowe kolory. Możesz dołożyć to, że ludzie siedzą i klaszczą wtedy, kiedy każesz im klaskać. Możesz to zrobić. Tylko co to wnosi wszystko? No nic. Czy przelecisz sobie między jednym, drugim, a trzecim programem? Ja tak robiłem. Leciałem pomiędzy jednym, drugim, a trzecim. Akurat w żadnym z tych programów nie było nic, co by mnie zainteresowało, dlatego mogłem sobie na to pozwolić. I ja byłem przekonany, że oglądam jedno i to samo. Po prostu.
Źródło artykułu:JastrzabPost.pl
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także