Filip Chajzer po skandalu zawierzył życie Maryi i doznał cudu. "Jestem prawie codziennie w kościele"
Filip Chajzer zawierzył życie Maryi po trudnych wydarzeniach w zeszłym roku, kiedy mierzył się z oskarżeniami w sprawie jednej ze swoich zbiórek na chore dzieci. W najnowszym wywiadzie ujawnił, że po zbliżeniu się do Boga doznał cudu. – Jestem właściwie prawie codziennie w kościele – zapewnił.
Filip Chajzer ma za sobą trudny rok – przez pewną oszustkę mierzył się z krzywdzącymi zarzutami, co kosztowało go dużo zdrowia. Prezenter w atmosferze skandalu zniknął z show-biznesu i zmienił dotychczasowe życie. W najgorszym momencie swojego życia zbliżył się do Boga, o czym z dumą opowiada w wywiadach. Ostatnio znów podzielił się historią, która doprowadziła go do umocnienia swojej wiary.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo:
Gala Top Seriale 2025
Filip Chajzer zbliżył się do Boga. "Nie byłem antychrystem"
Filip Chajzer już na początku rozmowy z Mateuszem Szymkowiakiem ze Świata Gwiazd został zapytany o swoje nawrócenie. Sprostował pytanie prezentera, twierdząc:
Nie wiem, czy można mówić o nawróceniu, bo nie wiem, czy byłem antychrystem. Myślę, że nie. Ale dostałem namacalny dowód na to, że ta siła jest bardzo sprawcza. Jeśli dostajesz coś podane na tacy, to musisz być idiotą, żeby tego nie zauważyć. A wydaje mi się, że idiotą nie jestem.
Filip Chajzer wskazał, że jego podejście do wiary zmieniło się w zeszłe wakacje, kiedy "jego życie straciło jakikolwiek sens". Przypomniał o szczegółach afery, w którą wplątała go Monika K., oskarżając go o niewypłacenie pieniędzy ze zbiórki na jej chorego syna, przez co miał doprowadzić do tego, że chłopiec umiera. Chajzer w kryzysie wyleciał do Toskanii, gdzie natrafił na opustoszały kościół, w którym doznał duchowej przemiany. Opowiedział:
W jednym z – chyba opuszczonych – miasteczek w Toskanii wchodzę do kościoła, który jest kompletnie pusty. Jest wręcz mistyczna atmosfera, przez witraż wpada światło... Siedzę w jednej z ławek, patrzę się w prawo, a obok mnie stoi półmetrowa figurka Maryi. (...) Położyłem rękę na jej stopach i na głos powiedziałem: "Już nie daję rady. Dla mnie to jest koniec. Zawierzam Tobie moje życie, bo ja już sam sobie z nim nie poradzę". Później zacząłem przychodzić codziennie do tego kościoła.
ZOBACZ TEŻ: Rozmodlony Filip Chajzer mówi o wierze. "Przez wstawiennictwo Matki Boskiej poprosiłem o pomoc"
Filip Chajzer opowiedział, że po powrocie do Polski złożył zeznania w prokuraturze, a kilka dni później dowiedział się o zatrzymaniu Moniki K. pod zarzutem wyłudzeń pieniędzy. Stwierdził, że choć nie wierzy w mistyczność całej sytuacji, to pomogła mu ona zbliżyć się do Boga. Po chwili powiedział:
Jestem właściwie prawie codziennie w kościele i dużo rzeczy musiałoby się zdarzyć, żebym nie był. (...) [Wcześniej] byłem blisko kościoła pewnie jak przeciętny Polak, który jest [w kościele] wtedy, kiedy są święta lub ktoś z rodziny ma chrzest.
Filip Chajzer doznał cudu. Historia przyprawia o ciarki!
Filip Chajzer opowiedział też niesamowitą historię, kiedy to doznał cudu. Otóż pewnego dnia udał się do Kościoła Bielańskiego, z którego wziął – po złożeniu ofiary – saszetkę z medalikiem Maryi. Po otwarciu saszetki dostrzegł karteczkę z napisem: "27 listopada 1830 roku w Paryżu doszło do objawienia maryjnego". Wyjaśnił:
27 listopada to są moje urodziny. Wtedy były moje 40. urodziny. Miałem z tej okazji lecieć na Filipiny. Nad Filipinami w zeszłym roku, w czasie moich urodzin, przeszły cztery ogromne huragany, (...) dlatego nie poleciałem (...). Wtedy wymyśliłem sobie urodziny w Maladze, ale pech chciał, że była tam wielka powódź, dlatego też nie poleciałem. (...) Więc jak otworzyłam tę karteczkę z historią o objawieniu maryjnym w Paryżu, do którego doszło w moje urodziny, natychmiast [postanowiłem, że] lecę do Paryża na "40"!
Mateusz Szymkowiak po usłyszeniu historii Filipa Chajzera powiedział, że "ma ciary".