Dom Justyny Steczkowskiej odwiedziła opieka społeczna
Jaki był cel wizyty?
Ewelina Buchnajzer
Do dziś zdarza się, że jak jest dużo dzieci, to zahacza to o patologię. Nie ma nic bardziej krzywdzącego dla takiej rodziny. My też byliśmy tak postrzegani, do momentu, aż rzeczywiście opieka się nie pojawiła - wspomina gwiazda.
Okazało się, że ta wizyta była dość zaskakująca dla pracownika.
Pani przyszła i była w ogromnym szoku, bo dzieci były czyste, zadbane, nakarmione, do tego grają, ładnie śpiewają i są grzeczne. To był dla niej szok! - dodała Justyna w programie "Prawdę mówiąc".
Jednak dzieciństwo Steczkowskiej wcale nie było takie kolorowe, ponieważ wszyscy od najmłodszych lat uczeni byli ciężkiej pracy. Musieli koncertować, by się utrzymać.
Zawsze to były walki w domu, że inne dziewczyny grają, bawią się, skaczą w gumę, mają chłopaków, chodzą na randki, na basen. Ja nigdy nie chodziłam, bo się przeziębię, a muszę zagrać koncert - zdradziła diva.