Bóg uratował życie Annie Samusionek. Aktorka od lat przestrzega szabatu
Anna Samusionek nie ukrywa swojej głębokiej wiary. Aktorka wie, że gdyby nie bliska relacja z Bogiem, to jej życie wyglądałoby zupełnie inaczej. To właśnie On daje jej siłę i pomaga w codziennych trudnościach. - Gdyby nie moja relacja z Bogiem, dziś już bym nie żyła - podkreśla.
Początki kariery Anny Samusionek sięgają 1996 roku. Od tego czasu nieprzerwanie pojawia się w filmach i serialach. Zasłynęła rolami w "Plebanii", "Hotelu 52" czy "Na Wspólnej". Aktorka nie ukrywa także, że jest głęboko wierzącą osobą. Nie należy jednak do Kościoła katolickiego. Od lat jest adwentystką dnia siódmego. W jednym z ostatnich wywiadów, którego udzieliła Plejadzie, opowiedziała o swojej wierze i relacji z Bogiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Klaudia Halejcio o odwołanym ślubie. "Musiałam mieć parę miesięcy, żeby ochłonąć, bo było to dla mnie bardzo przykre"
Anna Samusionek jest adwentystką. Przestrzega szabatu
Anna Samusionek we wspomnianym wywiadzie otworzyła się na temat swojej relacji z Bogiem, ale i przestrzegania zasad wynikających z przekonań tej religii. Według adwentystów dniem świętym jest sobota i wtedy nie należy pracować.
Tym samym aktorka tego dnia nie pojawia się na planie filmowym. Wspomniała, że z tego powodu mnie mogła przyjąć kilku ról. Mimo to Samusionek podkreśla, że nie żałuje takich decyzji, bo są sprawy ważne i ważniejsze.
Jeśli widziałam, że zdjęcia do jakiegoś filmu lub serialu zaplanowane są na sobotę, pytałam, czy jest szansa, by to zmienić. Jeśli nie było to możliwe, z reguły odmawiałam. (...) Natomiast najważniejsze jest dla mnie to, by być wierną Bożym zasadom. Nawet jeśli wiąże się to z tym, że nie będę miała wymarzonej kariery. Są rzeczy ważne i ważniejsze — zdradziła w wywiadzie dla Plejady Samusionek.
Anna Samusionek podkreśla swoją bliską relację z Bogiem. Dzięki niej przetrwała trudne chwile
Samusionek podkreśla, że gdy tylko odkryła Kościół Adwentystów Dnia Siódmego i zagłębiła się w jego wartościach, jej życie zaczęło zmieniać się na lepsze. Dzięki modlitwie i bliskiej relacji z Bogiem udało jej się znaleźć sens życia.
Nie mam wątpliwości, że gdyby nie moja relacja z Bogiem, dziś już bym nie żyła. (...) Prawda jest taka, że doświadczyłam w życiu wielu cudów. Wielokrotnie Bóg ratował mnie z sytuacji, które na pierwszy rzut oka były bez wyjścia. (...) Mimo że miałam pełną władzę rodzicielską, na długi czas niemalże całkowicie straciłam kontakt z córką. Modliłam się o to, żeby coś się zmieniło. (...) Cudem jest to, że udało nam się poukładać nasze relacje. Chwilę przed tym, jak Mia do mnie wróciła, dostałam od Boga, nie boję się tego powiedzieć, łaskę spokoju — zdradziła Samusionek.