NewsyBeata Tadla nie lubi świąt. To przez traumę z dzieciństwa

Beata Tadla nie lubi świąt. To przez traumę z dzieciństwa

Beata Tadla
Beata Tadla
Izabela Wodzińska
26.12.2014 13:47, aktualizacja: 26.12.2014 14:13

Nie daje i nie przyjmuje też prezentów

Beata Tadla nie lubi i nie obchodzi świąt. Kojarzą jej się z PRL i komunistyczną rzeczywistością w której wszystkiego brakowało. Choć dziennikarka ma rodzinę to jednak świętą są dla niej takim samym czasem jak każdy inny. Ze związku z szefem informacji kanału Polsat News Radosławem Kietlińskim dziennikarka ma syna Jana. Para zdecydowała się na rozwód w tym roku. Obecnie Beata Tadla  jest związana z prezenterem pogody Jarosławem Kretem.

Jednak w święta dziennikarka nie pozostaje głucha na potrzeby innych. Razem z innymi gwiazdami nagrała bajkę dla autystycznych dzieci.

Na łamach Faktu, w felietonie dziennikarka tak pisze o świętach i ich atmosferze. Kiedy była dzieckiem w domu nie było choinki, a o każdą rzecz trzeba było walczyć. Długie kolejki w mroźną zimę ciągnęły się w nieskończoność. Trzeba było stać godzinami, by zdobyć produkty na święta. O prezentach nie było mowy.

Nie przypominam sobie choinki, na której nie wisiałby łańcuch z kolorowego papieru. W przedszkolu i szkole co roku tworzyliśmy taką ozdobę. O dekoracjach i prezentach myślało się na samym końcu. Przygotowanie świątecznego stołu w czasach totalnego deficytu było wyzwaniem - wspomina. W PRL-u kupowanie czegokolwiek z wyprzedzeniem graniczyło z cudem. Wszystko znikało ze sklepów na bieżąco. Druga połowa grudnia kojarzy mi się głównie z kolejkami - dużo dłuższymi niż te na co dzień. Ścisk bywał tak potężny, że czasem pękały szyby i zdarzały się interwencje milicji.

Beacie święta kojarzą się z brakiem, a nie z nadmiarem. Nie było owoców, nikt nie obdarowywał się prezentami, bo nie było z czego ich robić.

Nie jadłam pomarańczy. Nie miałam prezentów. I niemiło wspominam Boże Narodzenie z dzieciństwa. Święta mogłyby dla mnie nie istnieć. Nie lubię dostawać, ani dawać prezentów. Jeśli czegoś potrzebuję, to po prostu to kupuję

Bardzo smutne wyznanie. Dziś dzieci mają więcej szczęścia.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także